wtorek, 7 maja 2013

Bo miłosc,to coś wiecej niz przyjazn czesc.4

Nie mogłam uwierzyć dlaczego on mi to zrobił,gdyby sie nie pojawił ja bym zapomniała o nim. Mogłabym ułożyc sobie wszystko od nowa,moze  z kims innym,kto wie.Ale moje rany by sie zagoiły.Dopiero teraz zrozumiałam,ze przeciez on bedzie miał dziecko dla którego bedzie poswiecał swój czas,mozliwe,ze cały czas a ja bede ciagle na drugim planie,nie moze tak byc.Nie chce zeby tak byłoLeniwie wstałam z łózka,zakreciło mi sie w głowie ledwo sie utrzymałam na nogach,dobrze,ze [I.T.P.] weszła do pokoju i mnie złapała.
-[T.I.] to jest?-Przyjaciółka patrzyła na mnie przerażona.
-Nie wiem,od jakiegos czasmu mam mdłosci.-Wyrwałam sie przyjaciółce i pobiegałm do łazienki.Po 15 minutach zobaczyłam przyjaciółke w drzwiach z testem ciązowym.
-No co Ty myslisz...-Nie dokończyłam bo wszystko zaczeło mi sie układac w logiczna całosc,ale nie,to nie moze bys prawa,nie z nim i nie teraz.Zrobiłam test,wyszedł pozytywnie.Postanowiła,ze wyjdae stad a Lou nigdy nie dowie sie o swoim drugim dziecku.Poszłam do poku włączyłam komputer,zamówiłam bilety do Polski,zawsze chciałam tam zamieszkac.Wyjełam walizke z szafy i zaczełam sie pakowac.
-Jade z Toba-zobaczyłam przyjaciłke z spakowana swoja walizka.Skinełam głowa po 30 minutach byłam u spakowana,zabrałam wszystko łacznie ze zdjeciami moimi i Lou.Wyszłyśmy na dwór,zaknełam za soba wszystkie wspomnienia.Zobaczyłyśmy taksówke a koło niej stał Lou.
-Czego chcesz-Miałam ochote go spoliczkowac,ale nie miałam na to siły.
-Wysłuchaj mnie.Mnie nigdy nic z ta blondynka nie łączyło,ona nie była w ciaży.To była fanka która chciała zepsuć wszystko co było miedzy nami.-Spojrzałam w jego oczy,wpatrywały sie we mnie błagalnym wzrokiem.
-Musze sobie to wszystko przemyslec Lou.A teraz wyjezdzam,jezeli chcesz moze przyjechac do nas i zobaczyc swoje dziecko-Wsiadłam do taksówki i odjechałam ze łzami w oczach zostawiajac Lou zdezorientowanego.

*rok pozniej.
Urodziłam synka Jeremiasza.Razem z Lou go wychowujemy,jednak nie jestesmy razem.Widze,ze Lou codziennie sie stara o to aby było tak jak kiedy,bardzo za nim tesknie,ale jak na razie musi jeszcze poczekac,moje rany do końca sie nie zagoiły,ale zacząc wszystko od nowa.



















poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Harry


Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.



Wiecie co boli najbardziej,gdy nie mozemy sie dogadac z osoba na której nam zalezy.Bo przeciez,kazdy teraz kocha,kazdy czuje miłosc do drugiej osoby.Ja czuje,czuje te magiczne uczucie od ośmiu lat i mimo,ze ludzie po jakims czasie  przestaja kochac to i tak pamietaja o tej osobie,ale ja nie przestane kochac,nigdy.Bo to ona jest dla mnie całym swiatem i tak juz pozostanie.Nie mozna sobie wyobrazic co by było bez miłosci,ona zawsze była,jest i bedzie.Bo co byśmy zrobili bez miłosci?.Teraz jak sie nad tym zastanawiam to nic,bo bede sie juz zawsze starał,aby do takiej sytuacji nie dopuścić.Bo przeciez na czym polega miłosc? Dla mnie jest to piekne zjawisko,uczucie którym obdarowujemy  druga osobe,bo to szczescie dawane drugiej osobie.Miłosci nie mozna na siłe szukac,bo to ona szuka nas,ona przychodzi niespodziewanie 
Wydaje mi sie,ze kazdy wie co jest najważniejsze w miłosci,bo według mnie sa to uczucia...bo przeciez,wszystko inne przyjdzie z czasem.Gdy człowiek znajduje druga polówkę,to liczy sie ona,wtedy to ona staje sie naszym całym swiatem,to wtedy przeciez jestesmy pewni,ze do szczescia juz nic nie jest nam potrzebne. A gdy słyszymy te dwa magiczne słowa te dziewiec liter,nasze serce sie uskrzydla a na twarzy pojawia sie usmiech,a nam do szczescia juz wiecej nie jest potrzebne.Wiecie co jest prawdziwa miłoscia?Gdy ukochanej osoby nie widziałes dłuższy czas,a nocami myslisz co ona robi,pragniesz jej doknac,poczuc jej zapach i smak ust,a nawet sam widok jej,usłyszenie jej głosu w słuchawce,powoduje,ze pojawia sie ten usmiech,ale nic nie zastapi sms które dostajemy na dobranoc i dzien dobry,nic nie zastapi tego wielkiego usmiechu który sie wkrada mimo,ze siedzisz sam w pokoju z telefonem w reku.Bo przeciez miłosc to ciagłe przygody, nieschodzący usmiech z twarzy tysiace sms i połaczen,wspólne zdjecia które juz nie mieszcza sie na telefonie.Bo miłosc to pomaganie sobie nawzajem,to wybaczenie  błedów,ktos kiedy powiedział,ze prawdziwa miłosc jest wtedy gdy mimo,ze druga połowka zrobi cos strasznego,jakis bład to umiemy jej wybaczyc,ale czy to nie bedzie zraniona miłosc?,czy to nie bedzie to samo co przed tym błedem,przeciez prawdziwa miłosc moze byc bez przejsc.Miłosc to znaczy byc przy drugiej osobie,na dobre i na złe,w zdrowiu i chorobie,bo przeciez to jest najwiekszy dar jaki mozemy dostac od Boga ta druga połówka to własnie ten dar.A najgorsze jest to,ze to co dostajemy łatwo równie łatwo mozemy  stracic,ale dzieki temu mozemy zobaczyc czy to wszystko miało sens,czy ta druga połówka darzyła nas tak mocnym uczuciem jak my ja,ale jezeli ta nie jest.To wtedy nie moze sie załamywac.Bo gdzies na tej planecie jest stworzona osoba dla nas,osoba która tak jak my czeka.

~~~

-Tak bardzo mi Ciebie brakuje-Zamknąłem biblie-Ale wiem,ze musze życ dalej.To co dzis powiedziałem,to jest największe uczucie jakim Cie darze,które nigdy nie wygasnie.Kocham Cie i zawsze bede.-Zapaliłem swieczke,powoli wstałem-Juz ostatni raz odwróciłem sie w strone mojej żony-Przeprasza,kocham Cie i zawsze bede.Wybacz.-wróciłem do samochodu gdzie czekała na mnie córeczka,która tak bardzo przypominała swoja mame a moja zone.Odjechaliśmy,wyjechaliśmy na wies,gdzie przeszłosc zostawilismy za soba,gdzie wpomnienia juz nie raznia serca,duszy,nie szarpią nerwów.




Harry Styles (AAP)








sobota, 6 kwietnia 2013

Bo miłosc,to coś wiecej niz przyjazn czesc.3

Po jego słowach uświadomiłam sobie,że coś do niego czuje,nie wiem co,ale to na pewno nie jest przyjazn.
Od tygodnia nie wiem co sie dzieje u Louisa,nie piszemy,nie dzwonimy do siebie,jakbyśmy się w ogóle nie znali.Te kilka dni uświadomiło mi,że go kocham.Codziennie gdy się kładę spac układam różne scenariusze z nami w roli głowne czuje,że go trace,boje się tego cholernie,ale taka jest rzeczywistosc. Jego jeden usmiech wystarczył aby uskrzydnic moje serce,a teraz,teraz czuje wielką pustkę.
Leniwie podniosłam się z łózka,powoli zeszłam na dół,weszłam do kuchni zaparzyłam sobie kawy i usiadłam przy stole.W moje ręce dostało się czasopismo,które zaczełam przeglądac.Zobaczyłam Louisa z jakąs dziewczyną całowali się i wielki nagłówek "Louis Tomilson i jego dziewczyna",momentalnie do moich oczu napłynęły łzy,pobiegłam do pokoju gdzie rzuciłam się na łózko,dałam upust moim łzą.Usłyszałam pukanie do drzwi ledwo słyszalnym głosem powiedziałam prosze. Poczułam jak ktos siada na łózku,powoli odwróciłam głowe i zobaczyłam przyjaciółke.
-Kochanie co się stało?-Popatrzyłam na przyjaciółke i wtuliłam się w nią.Po paru minutach opowiedziałam jej o wszystkim,powiedziałam również,że go kocham.Myślałam,że [I.T.P.] dostanie szału,ale ona tylko powiedziała,że go nie kocha i żebym była dzielna,że ze wszystkim sobie poradzimy.Słowa przyjaciółki podniosły mnie na duchu,przecież nie moge płakac przez jakiegoś chłopaka,co z tego,że dzieki niemu czułam się szczesliwa,że tylko on potrafił mnie rozweselic doprowadzić do łez,że to jego kochałam najbardziej na swiecie te rzeczy są nie ważne,gdy ta druga osoba zadaje ból.Razem z przyjaciółka postanowiłyśmy że sprzątniemy cały dom,ja zajęłam się góra ona dołem.
-[I.T.P] ktoś dzwoni do drzwi,wez otwórz-Krzyknęłam z łazienki.

*Oczami [I.T.P.]
Poszłam otworzyc drzwi,przede mną stał nie kto inny tylko Lou, spiorunowałam go wzrokiem.
-Co Tu robisz-Miałam ochote wygarnac mu wszystko,ale to należało do [T.I.]
-Przyszedłem porozmawiac z [T.I.]-Patrzyłam na niego,myślałam że sobie żartuje,po tym wszystkim co jej zrobił ma czelność aby tu przychodzic.
-Nie ma jej-Zamknełam mu drzwi przed nosem i wróciłam do sprzatania.

*Moimi oczami.
-Kto to był-Krzyknęłam do przyjaciółki,ale nie dostałam żadnej odpowiedzi wiec szybko wyjrzałam przez okno,zamurowało mnie gdy zobaczyłam oddalającego się Louisa.Przez resztę dnia zastanawiałam się po co on tu właściwie przyszedł czego on chciał.Wieczorem wyszłam na spacer aby chodz na chwile odpocząć od tego wszystkiego  Usiadałam na ławce w parku dałam upust emocja,po policzku spłyneła jedna łza, zamknęłam oczy i zatopiłam się w tej ciszy która mnie otaczała.Poczułam,że ktos koło mnie siada,nie otworzyłam oczu,nie chciałam przerywać tej cudownej chwili.
-Pięknie tu-Odezwał się nieznajomy a ja po głosie rozpoznałam Lou,szybko otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.Nie mogłam wieżyc chciałam rzucić mu się na szyje,ale nie mogłam.
-Co Ty tu robisz i jak w ogóle mnie-Nie dokończyłam.
-Przyjechałem dziś i od razu pojechałem do Ciebie,nie było Cie od razu wiedziałem gdzie jesteś-Patrzyłam na niego,chciałam się uśmiechnąc,ale nie umiałam.
-Musze coś Ci powiedziec,kocham Cie-Otworzyłam szeroko oczy,nie mogłam uwierzyć w to co słysze.
-Że co ?.To nie mozliwe widziałam zdjęcie jak się całowałeś.
-To był fotomontaż-Po tym co powiedział,rzuciłam mu się na szyje,wreszcie poczułam smak jego boskich ust.
-Kocham Cie-W objęciach wróciliśmy do domu.Przed drzwiami stała wysoka blondynka,od razu ją poznałam to ta ze zdjęcia.
-No czesc kochanie-Podeszła do Lou i jakby nigdy nic go pocałowała-Kochanie jestem w ciązy.-Tego było za wiele otworzyłam drzwi i pobiegłam na góre do pokoju,to był coś strasznego,właśnie odzyskałam sens życia a po chwili to straciłam.Nie potrafiłam utrzymać mojego szczęścia przy sobie, najwyraźniej było za ciężkie a ta blondynka miała więcej siły.Leżałam na łóżku i widziałam jak cały mój świat się wali a ja nic zupełnie nic nie mogłam zrobi.






Zdjęcie Louis Tomlinson
Mam nadzieje,że sie wam podoba <3

czwartek, 4 kwietnia 2013

Bo miłosc,to coś wiecej niz przyjazn czesc.2


Wstałam leniwie z łózka i zeszła do kuchni po wode,za soba usłyszałam kroki przyjaciółki.Nie mogłam się doczekac jak mi opowie,jak to jest między nia a Lou.
-Witam księżniczke,no jak się wczoraj udała impreza-Od razu na twarzy przyjaciółki zobaczyłam grymaz,myslałam,że bedzie szczesliwa,przecież kocha Lou a wczorajszy wieczór należał do nich.
-Normalnie nic szczególnego-Nie mogłam uwierzyc w to co słysze.
-Że co jak to nic szczególnego? Przecież się wczoraj całowałaś z Lou.-Patrzyłam na koleżanka,która tylko przewróciła oczami.Wstała złapała wode i poszła na góre.Zaczełam przygotowywac sniadanie gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-O Hej Lou?-W drzwiach staną Lou,wyglądał niezle w porównaniu do przyjaciółki.
-Hej,jest [I.T.P]?-Kiwnęłam głową na znak,że jest.Odsunełam się i wpuściłam Lou do srodka.
-[I.T.P] ktoś do Ciebie-Usłyszałam kroki mojej przyjaciółki.Wiec postanowiłam,że zostawie ich samych a sama udałam się na taras poczytac ksiązke.Po 2 godzinach,zgłodniałam,doszłam do lodówki ale przywitała mnie tylko lampka w niej.Leniwie poszłam do przedpokoju i zaczełam się ubierac.Za sobą usłyszałam znowu kroki,odwrociłam się i zobaczyłam Lou.
-Gdzie się wybierasz-Stanął naprzeciwko mnie.
-Do sklepu-Wyprostowałam się i stanełam naprzeciwko niego.
-To podwiozę Cie,sam musze zrobic zakupy.-Zgodziałam się i razem z Tomilsonem pojechaliśmy na zakupy.W supermarkecie bawiliśmy się jak małe dzieci, ścigaliśmy się na wózkach przez całą alejkę,gdy ja wygrałam Lou zrobiłam smutną minke,przez która zaczełam się śmiac i nie zauważyłam lezacej siatki z ziemniakami i sie przewróciłam.Po udanych zakupach poszliśmy na kawe,w towarzystwie Lou czas mijał bardzo szybko.Zrobiło się pozno więc Lou odwiózł mnie do domu i pomógł wnieść zakupy na górę.
-[I.T.P] już jesteśmy-Lou postawił zakupy w kuchni-[I.T.P]-Zdjęłam kurtkę i buty i poszłam zobaczyc czemu przyjaciółka nie odpowiada,bez pukania weszłam do jej pokoju i zobaczyłam ja naga i jakiegoś kolesia,chciałam szybko zamknąć drzwi aby Lou tego nie zobaczył,ale było za późno.Lou wybiegł z domu jak poparzony a ja stałam i nie wiedziałam co mam zrobic.Po chwili wybiegłam za Tomilsonem,zaczełam go szukac.Po 2 godzicach poszukiwac nadala nie znalazłam Lou,jedyne miejsce które mi jeszcze przychodziło do głowy był park,sama czesto tam przychodze gdy mam problem.Rozglądałam się,gdy wreszcie zobaczyłam Lou z butelką alkoholu w ręku,podeszłam do niego.
-Tak mi przykro-Lou spojrzał na mnie,ale w jego oczach nie krył się smutek,tylko obojętnosc.
W ciszy przesiedzieliśmy aż do rana.Gdy wróciłam do domu zobaczyłam przyjaciółke której szloch unosił sie po całym domu.Gdy tylko mnie zobaczyłam od razu wstała.
-Gdzie on jest?-Spojrzałam na przyjaciółke,jak ona może jeszcze pytac gdzie on jest? jeszcze po tym co zrobiła.
-Już go nie skrzywidzisz-[I.T.P] opadała na kanape z wielkich płaczem jedyne co usłyszałam to kocham Cie,ale to były za mocne słowa,ona nie rozumiała ich znaczenia.Po tym co zrobiła Lou nie umiałam jej pocieszyc,poszłam do łazienki troche się odświeżyłam i wyszłam na spacer.Pokierowałam się w swoje ulubione miejsce,to tam mogłam pozbierac swoje wszystkie myśli,przeanalizowac cały dzień i różne sytuacje.Poczułam,że ktos siada koło mnie odwróciłam wzrok i zobaczyłam,że to Lou.
-Jutro wyjeżdzam musze odpoczac od tego wszystkiego-Popatrzyłam na Tomilsona nie mogłam uwiezyc w to co mówi.
-Czemu-Nie odpowiedział mi tylko tepo wpatrywał się w przestrzeń.
-Uciekasz?-Swój wrok skierował na mnie.
-Nie,chce odpoczac.-O nic więcej nie pytała,po prostu wstałam i odeszłam,nie wiem dlaczego,nie umiem tego wytłumaczyc,może dlatego,że nie chciałam żeby zobaczył jak płacze.Po jego słowach uświadomiłam sobie,że coś do niego czuje,nie wiem co,ale to na pewno nie jest przyjazn.



wtorek, 2 kwietnia 2013

Bo miłosc to coś wiecej niż przyjazn cz.1

Razem z moją przyjaciółką wybrałyśmy się na zakupy.To był najmilej spędzony czas.Po kupieniu kilku rzeczy postanowiłyśmy,że pojdziemy do kawiarenki na kawe.Przyjaciółka opowiadała mi o czymś,gdy po chwili zamilkła na sobie miała pomarańczowy sok,a przed sobą chłopaka który zaczął się tłumaczyc.Mina mojej przyjaciółki była bezcenna,ledwo powstrzymywałam się od smiechu.
-Jejku przeprasza,nie chciałem-Widziałam,że chłopak był  bardzo zestresowany całą tą sytuacja.
-Nie no ok nic się nie stało.[I.T.P.] pójdziemy do domu,przebiore się i potem pojdziemy na kawe.
Już miałam odpowiedziec gdy chłopak mi przeszkodził.
-W ramach przeprosin zapraszam Was na kawe,prosze załóż to.-Chłopak dał mojej przyjaciółce swoja bluze.W trójke poszliśmy do kawiarni,chłopak był bardzo przystojny i miły,ale kogoś mi przypominał,próbowałam sobie przypomniec,ale na marne.Gdy podczas rozmowy spojrzałam na przyjaciółke w jej oczach zobaczyłam iskierki,to oznaczało tylko jedno,zakochała się.Cała [I.T.P.].W drodze powrotnej [I.T.P.] nie mogła przestac mówic o nowo poznanym chłopaku.Gdy weszłyśmy do domu,zakupy położyłyśmy na ziemi a same udałyśmy się do pokoju.[I.T.P] włączyła telewizor a ja zaczełam surfowac po interenecie.
-[T.I.] patrz,patrz szybko.-Spojrzałam na ekran telewizora,wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana,na ekranie był ten sam chłopak który zabrał nas na kawe.
-Wiedziałam że skad go znam-Spojrzałam na koleżane,widziałam że tez ją zamurowało.
-[I.T.P.] zakochałaś się w nim prawda-Nie musiałam pytac wiedziałam to,ale jej pokiwanie głową tylko mnie w tym utwierdziło.
-[T.I.] ja mam do niego numer,dał mi go gdy wychodziłyśmy z kawiarni.-Patrzyłam na nią i nie wiedziałam czy mówi prawde czy sobie żartuje.[T.I.] zerwała się i pobiegła do przedpokoju,po czym wróciła i w ręce miała karteczke.
-Zadzwon do niego-Widziałam ze [I.T.P.] się wahała.
-Pewna jesteś?-Kiwnełam tylko głowa.[I.T.P.] wykręciła numer.
-Hej tu [I.T.P.],mhm,tak,tak,no pewnie,oczywiscie,dobrze,to do jutra-[I.T.P.] zaczeła skakac i piszczec jak oszalała.
-Siadaj i mów co powiedział-[I.T.P] nie mogła się uspokoic przy czym wywołała też mój smiech.
-Zaprosił nas jutro do siebie,ze robi jakas impreze i nas zaprasza.-Nie mogłam uwieżyc z to co mówi poja przyjaciółka,to oznaczało że poznam całe One Directio.Dołączyłam do [I.T.P.] i razem z nią zaczełam piszczec.Po całym naszym "występie".Poszłymy spac.
Rano gdy tylko się obudziłam przypmniałam sobie o dzisiejszej imprezie,od razu zerwałam się z łózka i zaczełam szukac jakiej sukienki na to wyjscie.Wszystkie rzeczy ladowały na łózku,a ja spod sterty rzeczy wyszukałam kremowa sukienke przed kolana której szukałam i do tego buty o tym samym koloze.Po znalezieniu odpowiedniego stroju zbiegłam po schodach na dół aby zrobic sniadanie.Z dołu usłyszałam,że[I.T.P.] już wstała i tak samo jak ja szuka jakiś ciuchów.Po chwili usłyszałam kroki przyjaciółki która wpadła jak torpeda z sukienkami w ręku.
-Które?-Odwróciłam się do przyjaciółki która trzymała sukienki.
-Hmm,ta-Pokazałam na czerwoną sukienke z czarnym paskiem w tali.Po zjedzeniu sniadania,razem z przyjaciółka zaczełyśmy się powoli szykowac.Oczywiscie nie obeszło się bez wygłupów i zdjęc.Nim się obejrzałyśmy dochodziła godzina 20,szybko zabrałyśmy nasze torebki,i pojechałyśmy pod podany adres.Okazało się,że Louis mieszka tylko 4 przecznice dalej,wiec podróz nie była długa.Dom robił wrażenie,był na prawde duży.Niepewnym krokiem weszłyśmy do środka,od razu koło nas znalał się Lou,który przedstawił nas reszcie zespołu.[I.T.P] poszła gdzieś z Lou a ja zostałam z bardzo sympatycznym blondynem.Nim się obejrzałam była już 4 w nocy.Wstałam i zaczełam szukac [I.T.P.] zobaczyłam,że całuje się Lou.Wiec zostawiłam ich samych,a ja wróciłam do domu.Rano obudziłam się z strasznym bolem głowy,a koło siebie zobaczyłam przyjaciółke.Wstałam leniwie z łózka i zeszła do kuchni po wode,za soba usłyszałam kroki przyjaciółki.Nie mogłam się doczekac jak mi opowie,jak to jest między nia a Lou.




































Mam nadzieje,że Wam sie podoba,jutro może wstawie druga czesc.Jesli chcecie :D

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Zayn.



Czesc kochanie.
Dziś jest nasza już 3 rocznica.Pamiętasz jak się poznaliśmy?Bo ja bardzo dobrze to pamiętam,codziennie gdy tylko się budze,pragne wrócic do tej chwili.Pamiętasz jak wtedy wylałas na mnie sok,a ja spieszyłem się na spotkanie z rekadtorem?Za każdym razem gdy przypominam sobie Twoją mine i zakłopotanie pojawia się uśmiech na mojej twarzy.Czuje się jakby to było wczoraj.Wiesz która częsc naszej wspólnej historii ciągle chodzi mi po głowie?Dzień w którym zabrałem Cie na plaże,było bardzo gorąco wszyscy szukali cienia,a my biegaliśmy i chlapaliśmy się woda jak małe dzieci,a wieczorem zabrałem Cie na kolacje i okazało się,że zgubiłem pierścionek zaręczynowy,a na palec nałożyłem Ci wtedy kapsel od tymbarka?Uczyniłas mnie wtedy najszczesliwszym człowiekiem na całej ziemi.A pamiętasz jak były świeta i wybraliśmy się na zakupy?Gdzie jedna z fanek wpadła do fontanny?Tak wtedy był ubaw,wszyscy śmiali się z tej biednej dziwczynki a Ty jako jedyna podbiegłaś do niej i pomogłas jej wyjsc.Dzięki Tobie i tylko Tobie mam wspomnienia ktorymi żyje,ale też jedno o którym chciałbym na zawsze zapomniec.Ono prześladuje mnie codziennie,gdybym wtedy nie błagał Cie abyś pojechała ze mną do studia,teraz byłabyś tu ze mną.Czemu wtedy nie dałem Ci prowadzic tego cholernego samochodu?.Nie wiem.Uwierz mi nie wiem,może chciałem pokazac,że dam rade,że jestem w stanie jechac,a swoja głupota przypłaciłem Twoim życiem,a moim cierpieniem.Dlaczego?Czemu to nie ja tam wtedy zginąłem.Nie umiem sobie z tym poradzic,z dnia na dzień z godziny na godzine,minuty na minute,sekundy na sekunde umieram,umieram z teskonoty.Częsc mnie jest teraz tam gdzie Ty,ona chce życ byc z Tobą,a druga umiera tu na ziemi.Chłopaki staraja się jak mogą,uważają,że codzienne pisanie listów do Ciebie i je wysyłanie to głupota,ale nie wiedza,że to jedyna rzecz która trzyma mnie tu przy życiu.Im nie powiem wszystkiego.Myślisz,że pewnie Twoja skrzynka jest cała zapchana,a reszta listów nie ma gdzie się miescic,otóż nie.Co tydzień jezdze do Ciebie do domu i pale listy.Nie sprzedałem Twojego domu,nie potrafie.Zostawiłem wszystko tak jak było.Wczoraj pierwszy raz po Twoim odejsciu odwarzyłem się wejsc do środka.Od razu zobaczyłem nasze zdjecia,tyle wspomnień kryje ten dom,cały jest  przesiakniety,wspólnymi wspomnieniami,miłoscia,przygodami.Kochanie,dziś znów wróciłem do tego domu,nie myślałem,że tu poczuje się lepiej.Znowu wszedłem do każdego pokoju,nie wiem co mnie podkusiło,ale zajrzałem pod Twoje łózko,zobaczyłem pudełko,które wyciągnąłem,odkleiłem kartke która była do niego przyczepiona."Kochanie,dziękuje Ci za wszystko,Ty jesteś moim całym światem,moja nadzieją wszystkim co mam.To dzięki Tobie wstaje rano i mam chęc życia,od nowa poznaje sens bycia tu na ziemi.Kocham Cie i zawsze będę.Twoja [T.I.]".To co przeczytałem było jak cios w samo serce,otworzyłem pudełko,były tam wszystkie nasze zjecia.Już miałem nadzieje że kilka kawałków mojego serca mojej duszy,życia się ułożyło,ale to były tylko złudzenia.Już dziś,już teraz wiem,że dłużej nie dam rady.Kocham Cie skarbie,kocham Was.
                                                                                                                              Zayn.

___________________________________________________________________________________
Podajemy najswiezsze informacje,dziś 1 kwietnia 2013 roku około godziny 21 znaleziono ciało Zayna Malika,jeden z członków najsłyniejszego zespołu One Direction.Jak wiemy Zayn,nie umiał poradzic sobie ze smiercia,swojej żony.Mieliśmy nadzieje,że jakoś z tego wyjdzie.Niestety wszelkie starania poszły na marne,a brytyjsko-irlandzki boysband może przestac istniec.







niedziela, 31 marca 2013

Liam.


Rok temu wyprowadziłam się razem z rodzicami do Londynu,znalazłam prace,wyprowadziłam się z domu i zaczełam samodzielne życie.Moje zycie nie jest barwne w porównaniu do innych którzy spełnili swoje marzenia,którzy robia w zyciu to co kochaja.Ja nie miałam takiego szczescia mi wszystko podyktował los,niestety.
"Wiemy kim jesteśmy,ale nie wiemy,kim mozemy byc."
Codzienna monotonnosc mnie dobija,nie potrafie cieszyc się juz z najprostszych rzeczy,wręcz przeciwnie potrafia mnie zdołować.
Obudziłam się jak codzień,leniwie wstałam z łózka,skorzystałam z porannej toalety.Ten dzień miał nalezec do mnie,miałam zamiar cały dzień lezec na kanapie i oglądac komedie,Zycie to nie bajka,ale czasami warto,chodz przez chwile tak sadzic.Usłyszałam telefon,leniwie wstałam od stołu i poszłam odebrac.
-Halo.
-Czesc,wiem że masz wolne,ale Teylor zachorowała a dziś mamy bardzo ważny wywiad.
-Ehem,czyli mam przyjechac?
-Tak.
-Okeyyy.-Odłożyłam słuchawkę,w sumie lepsze to niz oglądanie komedii.
Po 30 minutach byłam już gotowa do wyjścia,sięgnęłam po kluczyki do samochodu,po 15 minutach byłam już pod budynkiem,powolnym krokiem weszłam do środka.
-Jesteś już.Słuchaj przeprowadzisz wywiad z jednym z chłopaków z zespołu One Direction,z hmm z Liamem tak Liamem.
-Ok.-Wziełam od chłopaka kartki z pytaniami i kawe.Weszłam do pokoju gdzie miałam przeprowadzic wywiad,chłopak juz na mnie czekał.
-Czesc.-Przywitałam się z nim,był bardzo przystojny na oko w moim wieku.
-Czesc-Ujrzałam rzad jego śnieżnobiałych zębów.
-To zaczynajmy-Położyłam kartke z pytaniami na kolanach.

*Od zawsze śpiewałeś?
Nie,najpierw pomagałem rodzicom w sklepie,dopiero pozniej pojawiła się pasja związana ze spiewaniem.

*Jak to się stało że trafiłeś do Xfactora?
Gdy rozpakowywałem owoce z furgonetki podspiewywałem piosenke,pamietam,że to usłyszała moja mama i to ona zaciagneła mnie do tego programu.

*Czyli to dzieki mamie jestes teraz kim jestes?
Po czesci tak.

*Po czesci?
Tak.Bo zaciągniecie mnie do programu to jedno,a drugie to talent który dostałem od Boga.

*Czy udział w programie odmienił Twoje życie?
Oczywiscie,że tak.

*Jak bardzo?
Bardzo.Kiedys do sklepu mogłem wyjsc w zwykłym dresie,bez hałasu po prostu jak jak wstałem z łózka.A teraz nie ma takiej możliwości.Przed programem,miałem bardzo dużo czasu,potrafiłem całymi dniami nic nie robic,a teraz to nie możliwe,fanki,koncerty,gale.Inne życie.

*Wyobrażasz sobie życie bez tego wszystkiego?
Teraz już nie.Dzieki temu wszystkiemu zyskałem wspaniałych przyjaciół a co najważniejsze czuje się potrzebny.

*Czy według Ciebie najwazniejsza jest pierwsza miłosc?
Pamiętam gdy zakochałem się poraz pierwszy,kazdy wtedy mówił że pierwsza miłosc jest najważniejsza,ale to nie prawda,każda miłosc jest pierwsza,obojetnie czy jest już któras z kolei czy nie.

*Jak się poznałes z [T.I.]?
Było wtedy bardzo pozno,wracałem do domu,gdy zobaczyłem własnie [T.I.] płakała.Nie mogłem przejsc obojetnie dlatego podszedłem.Wtedy okazało się,ze ojciec ja bije a ona sama nie ma gdzie się udac.Zaproponowałem wtedy pomoc.Z dnia na dzień miedzy nami rosło uczucie,które po jakims czasie było bardzo mocne,nikt ani nic nie mogło tego zerwac.

*Jaka była [T.I.]
Była najwspanialsza osoba na swiecie,była człowiekiem który nie umiał przejsc obojetnie przy czyjesc krzywdzie,starała się za wszelka cene kazdemu pomóc,tylko nie sobie.Powtarzała zawsze,że żyje dla ludzi.

*Tęsknisz za nią ?
Tak,codziennie gdy wstaje mysle o niej,nie potrafie jeszcze normalnie funkcjonowac,powoli zaczynam jesc,ale to tylko i wyłacznie ze względu na nasze dziecko,które przypomina mi [T.I.] dla którego moje zycie znowu nabiera sens życia.

*Co czujesz,co widzisz gdy patrzysz na swoje dziecko?
Widze [T.I.] która oddała dla niego swoje życie.On przypomina mi codziennie rano o tym,że jest nadal sens aby pozostac tu na ziemi,dla niego,dla mojego syna.

*Czy teraz stanąłbys przed całym światem i wykrzyczał mu że jestes cholernie szczesliwy,że masz już wszystko?
Tak.Pomimo tego,że nie ma tutaj z nami [T.I] ona zawsze jest z nami duchem,a moje całe szczescie to Olivier,który jest dla mnie wszystkim.

*Ile masz lat?
23.

*Jesteś bardzo młodym ojcem.
Tak,i bardzo dopowiedzialnym.

*W to nie wątpie.

*Ma tu pytanie od fanki,czy chciałbys się znowu zakochac?
Zobaczymy,nie chce niczego układac jak scenariusz,chce zobaczyc co mi jest pisane.

*Wierzysz w miłosc od pierwszego wejrzenia?
Tak.Nawet się w tym utwierdziłem.

*Mozesz jasniej?
Tak,ale po wywiadzie.

*Ostatnie pytanie,czy chciałbyś aby Twój syn poszedł w Twoje slady?
Wiem kim jesteśmy,ale nie wiemy,kim możemy byc.To decyzja mojego syna,obojetnie co podejmie zawsze bede go wspierac,bez wzgledu na wszystko i wszystkich

*Dziekuje Ci bardzo za wywiad i zycze dalszych sukcesów.I prosze pozdrowic małego.
Ja również dziekuje.

***
Po wywiadzie z Liamem poszłam na kawe,tak zaczelismy się spotykac.Dzis Olivier ma już 3 latka,a ja i Liam jestesmy małzeństwem.W najbliżym czasie mamy zamiar powiedziec małemu cała prawde.





piątek, 29 marca 2013

Niall



Od dwóch tygodni mieszkam w Londynie.Dłużej nie mogłam życ tym życiem,przy chłopaku który mnie zdradził,przy ciągłych kłótniach,może moja wyprowadzka jest w pewnym sensie ucieczka,ale to jest to co pozwoli mi na codzień życ,w każdym badz razie tak mi sie wydawało,od ludzi miejsc da się uciec,ale od wspomnień,siebie już nie.W Londynie znalazłam prace,dniami byłam pochłonięta całkowicie,ale gdy wracałam do domu siadałam na tarasie wszystkie złe chwile wracały,policzki robiły się mokre,a ja już nawet nie miałam siły na ich zatrzymanie.Ubrałam buty,kurtkę i wyszłam na spacer mimo poznej pory to mi było potrzebne.Szłam przed siebie,jedyne co widziałam to czubki własnych butów i spadające łzy,zatrzymałam się,podniosłam wzrok ku niebu-Dlaczego mi to robisz,prosze pozwól mi zapomniec-Poczułam uderzenie szybko odwróciłam moje szklane oczy na osobe która na mnie wpadła,był to wysoki przystojny blondyn tylko tyle mogłam zobaczyc przez zamazany obraz.
-Przepraszam ja na prawde nie chciałem.
-Nic się nie stało-Spróbowałam się uśmiechnąć,ale nie najlepiej mi to wyszło,spojrzałam znów w góre,gdy poczułam krople spadające z nieba.
-Pogoda która opisuje mój stan-Powiedziałam cicho,jednak chłopak usłyszał.
-Zły dzień?
-Nie,złe życie-Zapadła cisza,chłopak wpatrywał się w swoje buty a deszcz rozmazywał mój makijaż-Wspomnienia które nie dają mi spokoju,a tak bardzo chce zapomniec o tym co było.
-To nie jest łatwe,wiem bo rok temu byłem w gorszym stanie niż Ty zdradziła mnie dziewczyna,ale pozniej,teraz,żyje każda minutą,robie wszystko na co mam ochote,robie wszystko po prostu aby byc najszczesliwszym człowiekiem na świecie.
-Tak,tylko ja nie wiem czy tak potrafie.
-Potrafisz,pomoge Ci.
-Dziękuje-Ja i Niall spotykaliśmy się codziennie,oprócz przyjazni tworzyła się miedzy nami chemia,codziennie pisaliśmy do pozna,on pokazał mi,ze  marzenia się spełniają,że jest na świecie ktoś dla kogo jestesmy wszystkim.Pokazał,że trzeba życ tu i teraz nawet jeżeli coś się nie uda,  nie można się poddawac,bo coś musu sie skończyc  musi sie stac,aby pokazac nam co tak na prawde jest dla nas najważniejsze.Dziś Niall ma przyjechał do mnie,martwie się bo przez telefon był jakiś nie swoj.
-Hej.
-Hej.
-Chodz siadaj i opowiadaj co się dzieje.Ej Niall co jest?
-Nie wiem jak ma to powiedzieć-Pierwszy raz zobaczyłam jak jego oczy robią się szklane-Zostały mi trzy dni życia.
-Co!? Nie ! powiedz,że to nie prawda,proszę.Niall ja Cie kocham.
-Niestety nie.Ja Ciebie też kocham,ale proszę żyj tak jak żyłas,jakby  mnie w ogóle nie było,tylko o to Cie proszę.
-Nie,nawet nie ma mowy.
-Musisz,żegnaj.
-Proszę nie,zostań.
-Skarbie,będziemy pisac,ale coraz mniej,chce żebyś się odzwyczaiła,żebyś nie cierpiała.Kochanie zobaczymy się jeszcze,tam-Niall pokazał w strone nieba.
-Nie wytrzymam bez Ciebie tyle czasu.
-Dasz rade wierze w Ciebie.Kocham Cie-Niall podszedł,pocałował mnie ten pierwszy i ostatni raz,nie wyobrażałam sobie tego dnia w którym go zabraknie,nie pozwole na to,gdy jego zabraknie,powoli mnie też nie będzie,on jest więcej niż czescią mnie.Gdy Niall wyszedł pobiegłam do kuchni gdzie wyszukałam tabletki,odtworzyłam pudełko i wysypałam wszystko na ręke,łyknełam tabletki i popiłam winem.Powoli zaczeło mi się robic ciemno przed oczami,poczułam jak ktoś mnie szarpie.
-Błagam,nie Ty musisz życ prosze-Chłopak potrzasał mna,ale to nic nie dawało,ja powoli umierałam a jego serce waliło coraz mocniej,gdy zamknełam oczy już na zawsze jego serce przestało bic.Znalezlismy się na górze,gdzie zobaczyliśmy nasze ciała leżace koło siebie i trzymające się za ręke.Tu gdzie jesteśmy już czas nie będzie sie liczył,tu będziemy szczesliwi już na zawsze.





poniedziałek, 18 marca 2013

Harry



Od dawna podoba mi się Bartek,wysoki przystojny blondyn,o tym wiedziała tylko moja najlepsza przyjaciółka.To wszystko z Bartkiem ciągnęło się od pierwszej klasy gimnazujm a ja głupia z dnia na dzień zakochiwałam się w nim bardziej.Gdy jemu zależało ja się wyśmiewałam miałam to gdzieś,ale po jakimś czasie role się odwróciły to mi zależało jak nigdy przedtem a jemu nie.Raniło  mnie gdy specjalnie na moich oczach rozmawiał z inna dziewczyną,tylko że ja nic nie mogłam zrobic.W tym samym czasie do szkoły przyszedł chłopak który się zakochał w mojej przyjaciółce a ona w nim.Spotykaliśmy się prawie co tydzień moja przyjaciółka ja Bartek i Michał,miałam nadzieje,że coś się zmieni,że może nie wszystko stracone a Bartek nadal coś do mnie czuje.Pamiętam jak po spotkaniu razem z moją przyjaciółką poczłyśmy do domu.

-Kurde nie wiem co jest,może na prawde już mu nie zależy.
-Zależy serio.
-Skąd to wiesz?
-Słuchaj miałam nie mów,ale Michał rozmawiał z Bartkiem i on powiedział że jak my będziemy razem to on Ciebie też poprosi.

Byłam w siódmym niebie,nie mogłam się doczekac kolejnego spotkania.Na reszcie nadszedł ten dzień.Jak za każdym razem poszliśmy na spacer,rozdzieliliśmy się i wtedy Michał i moja przyjaciółka stali się parą,a ja nadal jak byłam wolna tak zostało,bolało to cholernie,jedyne czego chciałam to się położyc i płakac.Wróciłyśmy do domu,włączyłam komputer i zobaczyłam że Bartek jest dostępny.

-Napisz do niego.
-Nie [I.T.P.] nie chce.
-Napisz,inaczej nie będziesz wiedziała na czym stoisz.

Napisałam do niego,zapytałam się go jaki ma zamiar,czy chce aby było coś pomiędzy nami,ale jego odpowiedz była jak noz wbity w samo serce. "Sorry myślałem,że coś poczuje jak bedziemy się spotykac,ale tak nie było,nic do Ciebie nie czuje".Moje serce w tamtym momencie rozbiło się na milion kawałeczków,płakałam jak nigdy,nie chciałam go już nigdy więcej widziec.Nie chciałam już chodzic do tej szkoły,na szczescie moja mama dostała prace w Londynie i mieliśmy wyjechac za kilka dni.

***
Gdy tylko dolecieliśmy,od razu z lotniska pojechaliśmy do naszego nowego domu,był przepiękny.Weszłam szybko na góre i wybrałam sobie pokój,zaczełam się rozpakowywac.Zobaczyłam radio które stało na stoliku wyjełam moją ulubiona płyte one direction i włączyłam ja.Zaczełam się rozpakowywac.Zobaczyłam że mój telefon wibruje,wziełam go w rece i przeczytałam wiadomosc "Jesteś zwykła dziwka i tchórzem,podła suka która wyjezdza gdy ma problem" To co przeczytałam wywołało fale łez,znowu pisze mimo że mineło tyle czasu,on ciągle mi przypomina o tym jak mnie zranił nie daje mi zapomniec.Szybko zbiegłam na dół krzyknełam rodzicom że wychodze na spacer i wybiegłam z domu.Obraz rozmazywały łzy.Doszłam do jakiegoś parku,powoli robiło się ciemno,ale nie miałam ochoty wracac do domu.Usiadłam na fontannie.Gdy spojrzałam w swoje odbicie w wodzie,nie poznawałam siebie myślałam,że jestem silniejsza.Jeden sms i wszystko co odbudowałam znowu runęło.W wodzie zobaczyłam dobicie jakiegoś chłopaka,na oko był o rok starszy ode mnie,miał słodnie loczki.Powoli się odwróciłam.

H:Czesc,przepraszam że Ci przeszkadzam,ale obserwuje Cie od jakiegoś czasu,po prostu chciałem pomóc.
T:Nikt mi nie może pomóc,musze zapomniec.
H:Zapomniec o czym?-Nie wiem czemu ale otworzyłam się przed nim,potrzebowałam tego.Opowiedziałam mu wszystko do zakochania się w Bartku po ostatniego mms jak się całuje i dzisiejsza wiadomosc.Musze przyznac był niezłym słuchaczem,czułam,że na prawdę mnie on rozumie.
H:Kochasz go nadal.
T:Nie,jedyne co do niego czuje to nienawisc.A tak w ogóle jestem [T.I.]
H:Harry-uśmiechnął się przy czym pokazał swoje słodkie dołeczki.
T:Wiem Harry Styles.
H:Skąd wiesz?
T:Moja siostra jest Waszą fanką,a poza tym lubie Waszą musyke,ale nie jestem jakąs psychofanka czy coś.

* Oczami Harrego.

[T.I.] spodobała mi się odrazu gdy tyko ją zobaczyłem wiedziałem,że musze podejsc i zagadac,poczułem coś do niej,ale nie wiem czy to jest miłosc,jak na razie nie chce bym nachalny,wiem ile przeszła jedyne co chce to jej pokazac,że nie każdy facet to  świnia.

H:A od kiedy mieszkasz w Lodynie.
T:Dziś się przeprowadziła,o kurde musze już wracac.
H:To chodz odprowadzę Cie.
T:Tylko,że ja znam tylko adres i nie pamiętam którędy mam isc-Posmutniała,ale nie wiedziała jeszcze,że znam każda jedną ulice i wszystkie zakamarki tego pięknego Londynu,gdy podała mi adres z zamkniętymi oczami mogłem tak isc,ponieważ mieszkałem na tej samej ulicy co [T.I.] byłem w siódmym niebie,że będę ją widywał codziennie.

T:Jejku dziękuje,skąd wiedziałeś jak tu trafic?
H:Hmmm widzisz ten dom na przeciwko Twojego,no właśnie to ja tu mieszkam.
T:Yhym czyli teraz jest duże prawdopodobieństwo,że bede musiała Cie ogladac codziennie-Udałem obrazonego,ale na nią nie mogłem się długo gniewac,jeszcze ten uśmiech którym wywoływał u mnie dreszcze.
T:Jeszcze raz dziękuje.-Odprowadziłem ją wzrokiem pod same drzwi,gdy tylko weszła odpwróciłem się i w podskokach pobiegłem do domu.

***
Następnego dnia wstałem i miałem humor jakiego jeszcze nigdy nie miałem,wszystko mnie cieszyło a najbardziej widok pięknosci za oknem.Zbiegłem na dół po schodach,w kuchni spotkałem mame której dałem buziaka w policzek,wyszedłem na dwór,ale mój dobry humor znikł wraz z pojawieniem się piszczących fanek "No nie błagam tylko niech  ta niedziela będzie bez pisków"I jak na zawołanie wszystkie zaczeły piszczec,z wymuszonym uśmiechem robiłem sobie z nimi zdjęcia i dawałem autografy.Odwróciłem głowe i zobaczyłem [T.I.] która podlewała kwiatki,zobaczyłem jej piękny uśmiech,powiedziałem-pomocy-ale tyko żeby ona wiedziała.Zobaczyłem jak [T.I.] się słodko zastanwia.

***
Nie miałam zielonego pojecia jak pomóc Harremu uwolnic się od fanek,wtedy mój wzrok zobaczył szlauf,było bardzo ciepło więc szybko go złapałam i skierowałam na tłum fanek.
T:Harry schyl się,już

Włączyłam wode na maxa i wycelowałam w tłum fanek,uciekły one szybciej niż tu przybiegły,wyłączyłam wode,byłam dumna z siebie jak nigdy.

H:Dziękuje Ci.
T:Nie masz za co.
H:Mam mam,w rekopensacje zapraszam Cie na kawe.
T:No nie wiem,ale dobrze.
H:To ide do skepu,będe po Ciebie za 1h.
T:Ok ok.

Wróciłam szybko do domu,pobiegłam na góre,wziełam szybki prysznic,założyłam czarme rurki,biały top i trampki.Usłyszałam dzwonek do dzwi,zbiegłam na dól po drodze złapałam okulary i byłam już gotowa.Nacisnełam klamke,ale moim ocza nie ukazał się Harry tylko mój były.Stanełam jak wryta nie wedziałam co mam zrobic,zamórowało mnie.

B:No czesc kochanie,nie wpuscisz mnie?
T:Co Ty tu do cholery robisz,jak mnie znalazłeś wynos się stad!
B:O jakie miłe przywitanie,pamiętasz mówiłem Ci że moja ciocia mieszka w Londynie,własnie przyjechałem do niej na wakacje i to całe,wiec całe wakacje spedze z Toba skarbie.
T:Nie!! wynos się-Szybko zamknełam drzwi,łzy zaczeły spływac mi po policzku,czemu on mi nie da spokoju,dlaczego mnie tak przesladuje.Mam już tego dosyc.Usłyszałam znowu dzwonek do drzwi,z wielką trudnoscia wstałam,poseszłam do drzwi i drzacą ręka nacisnełam klamke,na szczescie po drugiej stronie stał Harry.Szybko się do niego przytuliłam,o nic nie pytał byłam mu za to wdzięczna.

T:Przepraszam.
H:Za co?
T:Nie powinnam się do Ciebie przytulac,jeszcze ktoś zrobi zdjęcie.
H:Nic nie szkodzi,a teraz powiedz co się stało.
T:On Tu przyjechał,Bartek na całe wakacje do cioci,powiedział,że nie da mi spokoju i wakacje całe spędzi ze mną.
H:Nawet nie ma takiej mowy,nie pozwole  na to.
T:Dziękuje.
H:Już dobrze,nie płacz mała idz się ogarnij i idziemy na kawe.Nie,nie ma żadnego ale.

Wstałam z kanapy i poszłam na góre,zmyłam rozmazany kamijaz i zrobiła nowy,po 15 min.zeszłam na dól.Bartek nie zepsuje mi wyjscia z tak wstapiałym i kochanym chłopakiem jakim jest Harry.Mimo że znam Harrego dopiero 2 dni,to on poskładał moje serce w całosc,całymi dniami o nim myśle,wiem,że jest dobry,kochany przy nim czuje się bezpieczna,ale boje się kolejnego zranienia.Ten wieczór był najwstanialszym wieczorem jaki do tej pory przeżyłam.Zaprosiłam Harrego do siebie,usiedlimy na tarasie i w milczeniu patrzyliśmy na gwiazdy.

H:[T.I.]
T:Tak?
H:Na pewno nie kochasz Bartka?
T:Tak jestm tego pewna tak samo jak tego że kocham kogoś innego.
H:Kogo?
T:Jak na razie nie moge Ci powiedziec kogoś i nie smuc się prosze,przyjdzie czas w którym Ci to powiem.-Wiedziałam,że tym,że nie chce mu powiedziec,że to jego kocham ranie go,ale chciałam jeszcze troche poczekac utwierdzic się w tym uczuciu.

*Dwa tygodnie pozniej.

Codziennie widuje się z Harrym,dziś przychodzi do mnie na film,jestem już w 100% pewna,że go kocham.Za 2h miał przyjsc Harry.Zaczełam ogarnic pokój.Dosyc szybko mi to poszło,poszłam wziac kapiel,ubrałam się w krótkie spodenki i bluzke na ramiączka,do tego trampki i już byłam gotowa na przyjscie Harrego,po 15 min.usłyszałam dzwięk dzwonka,szybko poszłam otworzyc.Przywitałam Harego buziakiem w policzek i zaprosiłam do pokoju.Włączyłam horror lubiłam je,ale zawsze musiała je z kims oglądac,poczułam jak ręka Harrego mnie obejmuje.

T:Harry musze coś Ci powiedziec bo - Przerwał mi dzwnoek do drzwi.-Co jest przecież rodzice mieli wrócic za dwa dni.-Wstałam z kanapy i poszłam otworzyc drzwi.

T:Co Ty tu robisz-W drzwaich stał Bartek,Harry odrazu usłyszał co się dzieje i przyszedł do mnie.
B:Oooo a kto to Kurwa jest.
T:Mój chłopak.
B:To stary uważaj bo to dziwka-Po tych słowach Bartek upadł na ziemie,Harry sprzedał mu niezłego ciosa.A ja zamknełam szybko drzwi,wziełam Harrego za rede i jakby nigdy nic wróciliśmy do ogladania filmu.

H:Czemu powiedziałaś,że jestem Twoim chłopakiem.
T:Bo widzisz...ja Cie kocham.
H:I to ja byłem tą osobą o której mówiłas wtedy na tarasie.
T:Tak.
H:Kocham Cie.

***
Od roku ja i Harry tworzymy wspólną przyszłosc,na szczecie fanki mnie zaakceptowały,a o Bartku żadne z nas juz nigdy nie słyszało.




Harry! - harry-styles Photo


czwartek, 14 marca 2013

Niall


Nasz świat otaczają już nie ludzie ale elektronika,kiedyś codziennie ludzie się spotykali,rozmawiali chodzili do kina czy po prostu do parku na spacer a dziś to wszystko zastąpiły komputery,telefony.Ludzie przez sms czy fb potrafią pisac do 5 rany,ale gdy się wreszcie spotykają nie ma tematów,siedzą w ciszy i zastanawiają się dlaczego tak jest.U nas liczy się to,że ktoś ma lepszy telefon od mojego i,że ja też chce taki miec.Ale gdzie indziej ludzie walczą o każdy dzień żeby przeżyc,dla nich liczy się każda minuta spędzona z rodziną bo wiedza,że to może byc ostatnia chwila z nimi w ich życiu,tu liczy się miłosc.I mimo tego wszystkiego oni nie narzekają na swoje życie,starają się cieszyć każda chwilą,a my ciągle chcemy coś zmieniac ciągle jest nam nie dobrze.

***
Hanna była mulatką o czekoladowych oczach i brazowych włosach.Razem ze swoją mama żebrały,codziennie walczyły właśnie o to przeżycie,ale i tak się uśmiechały i dziękowały Bogu za to co mają.Szły dobrze znaną im drogą,tak jak na codzień musiały prosic przechodniów o jedzenie o wode.Zobaczyły drzewo które dawało cień,a to było jak zbawienie w tak upalne dni.Kierowały się w tą strone,gdy kilki meżczyzn je zaczepiło.
-No czesc piękna.-Podszedł do Hanny wysoki,gruby mężczyzna.Dziewczyna zrobiła krok w tym,ale on ją złapał.Zaczął ją ciągnąc za tyły budynku,Hanna krzyczała,błagała o pomoc,ale nikt jej nie pomógł.Matka próbowała się uwolnic z uścisku męzczyzny żeby pomóc córce,ale nie dała rady on ją uderzył i upadła na ziemie,straciła przytomosc tak samo jak Hanna.

***
Dziewczyna otworzyła oczy czuła przeszywający ja ból a wszędzie krew,od razu złapała się za brzuch.Przypomniała sobie całą sytuacje,momentalnie łzy zaczeły jej spływac po policzku.Zaczeła wołac swoją mame,ale nikt jej nie odpowiadał,z wielkim strudem wstała.Rozejrzała się i zauważyła nieprzytomną matke,podeszła do niej najszybciej jak tylko umiała,ale ból był nie do zniesienia.Uklękneła przy matce.
-Mamo,mamusiu prosze Cie otwórz oczy-Na szczęscie jej matka żyła,powoli otworzyła oczy.
-Córeczko czy nic...-Rose spojrzała na córkę zobaczyła,że z jej oczu płyną łzy,a jej błękitna bluzeczka jest cała we krwi.
-Boże córeczko czy oni Cie-Nie mogła dokończyc,patrzyła córce w oczy a ona tylko pokiwała głowa że tak.Rose zaczeła płakac,przytuliła córke.Wstała i zaczeła błagac o wode dla Hanny.Gdy ją zdobyła podeszła do Hanny i jej ją dała,dziewczyna upiła troche i oddała matce.

***
Od jakiegoś czasu Hanna nic nie je tylko wymiotuje,matka zauważyła że brzuch jej rośnie.Dziewczyna była załamana,nie miała pieniędzy,jedzenia a nawet pica,jak wychowa dziecko,przecież nie da dobie rady,lecz matką ją uspakajała,obiecała,że dadzą sobie rade i zrobią wszystko aby dziecku niczego nie zabrakło.

***
Hanna urodziła pięknego synka któremu dała na imie Taylor.Chłopiec rósł jak na drożdzach.Kobiety dawały mu wszystko co miały,nie tylko jedzenie które ledwo zdobywały,ale miłosc,poczucie bezpieczeństwa.Dzień w dzień żebrały,ale nie zawsze otrzymywały jedzenie.Były dnie w których nic nie jadły,nawet malec.Któregoś dnia,gdy Hanna wyszła na ulice i żebrała podeszła do niej kobieta,która jak sie okazało była zakonnica i zabrała cała 3 do zakonu.Mieli tam jedzenia pod dostatkiem,chłopiec był coraz starszy.Lecz jego matka zachorowała.Hanna miała 19 lat okazało się,że ma zapalenie oskrzeli,matka próbowała ratowac córke,ale na marne.Hanna zmarła.Z Taylorem została tylko babcia która codziennie opowiadała mu o jego matce.Chłopiec miał 8 lat gdy jego babcia która była dla niego jak druga matka,jedyna osoba na świecie zmarła.Chłopiec został sam.Siostry zakonne prowadziły sierociniec więc przygarnęły malca.Chłopiec jako jedyny nie bał się,był nauczony przez życie,że na swiecie są dobrzy ludzie.Chłopiec zaprzyjaznił się z Tomem,byli nie rozłączni,co noc siadali na jednym łózku i opowiadali o swoich rodzicach.Ale Tom opowiadał o tym jak wyobrażał sowich rodzicó,on nigdy ich nie poznał,zostawili go w sierocińcu gdy miał 2 miesiace.Dziś chłopcy siedzieli przy oknie i zastanawiali się dla czego tak jest,że chcieliby tak jak inne dzieci miec rodziców,lecz to nie możliwe.Do pokoju weszła opiekunka,stanęła na środku i powiedziała,że mamy gosci.Wszytkie dzieci pouciekały,pochowały się tylko Taylor i Tom zostali na środku,Taylor wziął do ręki swój ulubiony samochodzic z jednym kołem a Tom smoka bez ogona.Do pokoju weszło 5 nastolatków.Taylor i Tom uważnie obserwowali gosci.Każdy z nich się przedstawił usiedli jakby nigdy nic i zaczeli opowiadac o sobie.Taylor i Tom uważnie ich słuchali.Gdy przestali opowiadac,Taylor wziął swój samochodzic i podszedł do blondyna.
-Nie masz żadnej zabawki,prosze pobaw się nią,może u Ciebie takich nie ma.-Niall wziął zabawke,jego oczy się zaszkliły.Powoli uklęknął koło malca,reszta zrobiła to samo,zaczeli się bawic.Powoli zaczeły ze swoich ukryc wychodzic inne dzieci.Taylor bardzo się zżył z Niallem.Blondyn razem z chłopakami co jakiś czas odwiedza sierociniec.One Direction chce zaadoptować Toma i Taylora,chcą im zapewnic wszystko czego nie mieli kiedyś.Ale dla chłopców nie ważne są pieniądze,super komputer czy telefon,oni potrzebuje tylko miłosc i bezpieczeństwa,niczego więcej.




wtorek, 12 marca 2013

Liam


Siedziałam na murku,w uszach miałam słuchawki a wzrok wbity w ziemie.Poczułam jak to ktoś  mnie dotknął za ramie,szybko się odwróciłam moim oczą ukazał się niezmiesko przystojny chłopak był może z rok starszy ode mnie,szybko wyjęłam słuchawki z uczu.

L:Przepraszam wiesz może która jest godzina.
T:Jest 15,25.
L:Dziękuje-Odwzajemniłam uśmiech,akurat przyjechał pój autobus powiedziałam "czesc" nieznajomemu i wsiadłam do autobusu,nadal miałam w głowie obraz nieznajomego.Przez cały dzień moje myśli krążyły tylko koło niego,czy to możliwe żebym się w nim zakochała.Chyba tak,ale najgorsze było to że już nigdy go nie spotkam.Postanowiłam że wyjde na spacer.Idąc ulicami Londynu zobaczyłam tego samego chłopaka który zaczepił mnie na przystanku.Mimowolnie się uśmiechnełam.
L:Czesc.
T:Hej.
L:Jak dobrze,że Cie widze,bo wiesz..nie uznaj mnie za jakiegoś idiote,ale ja się w Tobie zakochałem.
T:Że co?
L:Nie przepraszam zapomnij o tym co mówiłem.Musze leciec czesc.
T:Nie czekaj,przepraszam ale mnie zaskoczyłem myślałam że tylko ja zakochuje się od pierwszego wejrzenia-Podeszłam do niego i go pocałowałam-kocham Cie.
L:Możesz mi coś o sobie powiedziec.?
T:Hmm mam 18 lat,interesuje się muzyką,uwielbiam Was słucha,tak wiem kim jesteś i to wszystko.Teraz Ty.
L:Jeżeli wiesz kim jestem to chyba już nic więcej nie muszę o sobie mówic.

***
Z Liamem spotykam się codziennie,rodzice nic nie wiedzą o tym.Liam jest moim pierwszym chłopakiem,którego kocham nad życie.W końcu pierwsza miłosc jest najważniejsza.Dziś mija równo rok od kiedy się spotkaliśmy.
L:Czesc kochanie.
T:Hej hej.
L:Idziemy?
T:Ale możesz mi wreszcie powiedziec gdzie?
L:Nie,to jest niespodzianka.
Przez całą droge trzymaliśmy się za ręce,tematów nie było końca a nasz śmiech roznosił się jak powietrze.Byłam najszczęsliwszą dziewczyną na świecie.
L:Jesteśmy.
T:O boże Liam tu jest pięknie-Siedzieliśmy na polanie,Liam przygotował kolacje,ten wieczór był magiczny tak samo jak gwiazdy na niebie,chciałabym aby tak było zawsze.Niestety czas było już wracac.

Gdy przechodziliśmy przez pasy zobaczyliśmy jak rozpędzony duży samochód zbliża się wprost na nas.
T:Liam uważaj-Liam szybko mnie odepchnał,ale i tak wszystko wiedziałam.Mojego chłopaka potrącił samochód a ten facet nawet się nie zatrzymał,wszędzie była krew.Zaczełam szukac w torepce telefonu,zadzwoniłam po pogotowie.Przyjechało po 10 min.Z wielkim strudek opwiedziałam co się stało.Gdy karetka go zabrała,ile sił w nogach pobiegłam do domu.
Agnieszka-była moją siostrą która jako jedyna wiedziała o mnie i o Liamie.
T:Agnieszka szyyszyybko wywywypadedek Li Li Liam szybko-Agnieszka szybko zabrała kluczyki do samochodu i pojechałyśmy do szpitala.
Agnieszka:Panie doktorze przywizli tu przed chwilą chłopaka potrącił go zamochód.
L:A panie są kim?
T:Jestem jego dziewczyną co z nim?
L:Stracił bardzo dużo krwi dalemy mu 4 dni życia.
T:Że co nie błagam,moge go zobaczyc błagam?
L:Tak prosze?
Razem z Aga szłyśmy za lekarzem doszłyśmy do dzwi,lekarz otworzył nam je,a mi się ukazałam mój Liam,ale był cały w bandażach szybko podeszłam do niego.
L:[T.I.] to Ty ?
T:Tak tak skarbie jestem Tu.
L:[T.I.] jeżeli bym umarł...
T:Nie Liam nie umrzesz nie możesz.
L:Ale jeśli to wiedz że Cie bardzo kocham,i prosze nie zapomnij o mnie nigdy.
T:Nie mów tak,nie zapomne kocham Cie jak nikogo innego.-Łzy płyneły mi po policzku nie mogły przestac.Zobaczyłam że On zamkął oczy.
T:Nie Liam błagam nie prosze.
L:Spokojnie on tylko śpi.
Li:Kocham Cie i zawsze bede.
T:Nie prosze błagam nie zostawiaj mnie nie!-Jedyne co usłyszałam to pisk,po czym wpadli lekarze zaczeli go reanimować,ale to nic nie dało.

***
Dziś odbywa się jego pogrzeb,od tygodnia nic nie jem,nie potrafie.Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu.Na pogrzebie zemdlałam dwa razy,ale zostałam do końca,musiałam.On jest dla mnie wszystkim,bez niego nie umiem normalnie funkcjonowac.Moja pierwsza miłosc wygasła a ja razem z nią.





poniedziałek, 11 marca 2013

Niall (Wszyscy)




H:Chłopaki ruszcie się no,przed nami długa droga.
N:A właściewie gdzie my jedziemy.
H:Nie powiem Wam,jak dojedziemy to zobaczycie.Czekam w samochodzie.
Li:Kurde gdzie on nas zabiera?
Lo:Tobie też nie chciał powiedziec.
Li:Nie.
Wyszlismy z walizkami i zaczeliśmy pakowac wszystko do samochodu.Wsiedzliśmy i ruszyliśmy w droge,oczywiscie Harry i Lou się przkomarzali a Zayn przespał całą droge,jechaliśmy dosyc długo.Wszyscy byliśmy bardzo ciekawi gdzie jedziemy.
H:No jesteśmy.
N:Woooow,ale tu ładnie.
Z:No no Hazza postarałes się.
Zaczeliśmy wyciągac rzeczy z bagażnika i zanosic do pokoju.Na szczęscie każde z nam miało swój własny pokój.Po rozpakowaniu się wyszliśmy na dwór,noc wygladała pięknie,tyle gwiazd na niebie jeszcze nigdy nie widziałem.Byliśmy bardzo zmęczeni podrózą,więc połozyliśmy się spac.

Wstałem najwcześniej ze wszystkich,postanowiłem ze pobiegam i przy okazji troche pozwiedzam.Założyłem dres i wyszedłem z domku,zacząłem biec przed siebie.

Louis-wszedłem do kuchni i zobaczyłem chłopaków,ale nie widziałem Niall-Chłopaki gdzie jest Niall?
H:Nie wiem,w pokoju też go nie ma.
Li:Trzeba go szybko znalezc patrzcie-Liam położył na stole laptopa.
Z:Że co trzęsienie ziemi.?
Lo:Jazda szukamy go!
Do wieczora chłopaki szukali Nialla,ale nie mogli go nigdzie znalezc.
H:Czujecie to samo co ja.
Li:Wracamy,natychmiast.

Niall-Poczułem lekkie trzęsienie,ale może mi się zdawało,postanowiłem że wróce do domu jest już dosyc pozno,zacząłem biec tą samą drogą która przybiegłem tu,ale się zgubiłem,a ziemia coraz bardziej się trzesła,biegłem ile sił w nogach.Nie mogłem odnalezc drogi do domku,z daleka zobaczyłem mały domek,pobiegłem do niego.Zapukałem.
Pan:Tak?
H:Przperaszam,ale się zgubiłem,a nie wiem może mi się tyko wydaje ale ziemia się trzesie.
P:Szybko wchodz.
Niall-Trzesienie zmieni nie pozwoliło ani na powrót do domu ani zadzwonienie do chłopaków że nic mi nie jest,siedziałam u tego Pana dobre 4 dni.

Zayn-Chłopaki byli załamani,Harrego w ogóle nie widywałem wyglądał jak wrak człowieka,ciagle powtarzał że to jego wina,obwiniał się za śmierc Niall,ale nie tylko on wszyscy.To nie możliwe że starciliśmy najważniejszą osobę w swoim życiu 1/5 nas.Drzwi się raptownie otworzyły zobaczyłem Nialla myślełem że to sen-Chłopaki chodzcie tu szybko!! Szybko no !
H:Nie wiedziałem dlatego Zayn tak się drze,nie miałem siły żeby schodzic do niego,ale jednak gdzieś zebrałem siły i zszedłem,to co tam zobaczyłem przywróciło mi od razu siły.Gdy tylko zobaczyłem Niall rzuciłem się na niego,,czułem się jak by moje życie znowu zaczeło nabierac kolorów.Niall usiadł i opowiedział nam wszystko ze szczególami.
Teraz wszyscy się śmieją.Wyjazd minął najfajniej,to był najlepwszy wyjazd na świecie.Bo wszyscy jesteśmy razem,przyjazń to jest to.

"Przyjaciel: nadal wierzy w Ciebie choć już nikt inny nie wierzy, łącznie z Tobą samym; słucha, chociaż słuchał to już wiele razy; jest przy Tobie, gdy Ci się nie układa i nigdy nie mówi: 'A nie mówiłem?'; pomaga Ci pozbierać i skleić to, co stłukłeś"

"Pierwsza wielka przyjaźń - to coś równie potężnego i pięknego jak pierwsza miłość."



Harry.

Bardzo bardzo Wam dziękuje za ponad 900 wejsc,nawet nie wicie ile dla mnie to znaczy,bardzo dziękuje <3 Mam nadzieje że ostatnio dodawane imaginy Wam się podobają. :)
________________________________________

Siedziała na krześle z kubkiem gorącej czekolady wpatrywała się w panorame Londynu,patrzyła na szczesliwe pary które idą za ręke.Uśmiechała się na samą myśl,żeto ona  idzie ze swoim ukochanym tak jak oni.Ktoś wszedł do pokoju zobaczyła tego którego kochała,ale on był jakiś inny nie obecny,gdy mówiła że go kocha on tylko przytakiał,gdy On mówił że ja kocha unikał jej wzroku,z dnia na dzień mówił coraz zadziej o swoich uczuciach,coraz mnie się z nią spotykał.Nie wiedziała co jest grane,próbowała coś zrobic-Kochanie-ale on nie słyszał tego,może nie chciał-Musze coś Ci powiedziec,to koniec nie kocham Cie-Ona patrzyła na niego i nie mogła uwierzyc w to co do niej właśnie powiedział.Przecież on był dla niej wszystkim co miała,był jej narkotykiem,uzależnieniem od którego nie umiała się oderwac.Z oczu zaczeły spływac jej  łzy,szybko wstała otworzyła drzwi i kazała mu się wynosic.Przez tydzień nie wychodziła z domu,nie chciała,bała się kolejnego zranienia,tego że znowu komuś zaufa.Jednak rodzice naciskali,poszła do szkoły,zobaczyła jego z inna.Wybiegła,poszła w miejsce do którego zawsze przychodziła gdy miała problemy,gdy chciała pobyc sama.Wiedziała,że już sobie nie poradzi z tym,wróciła do domu zabrała tabletki i znowu poszła w sowje ulubione miejsce.Gdy powoli dochodziła na miejsce usłyszła tak dobrze znany jej głos,słyszała jak mów-Ja jej nigdy skarbie nie kochałem,to Ty jesteś moim sensen,Ty jesteś tą jedyną-Kiedyś tak mówił do mnie pomyślała-Wyszła za drzewa-Jak możesz co,zobacz co że mną zrobiłes,do jakiego stanu  mnie doprowadziłaę.Kurwa Harry ja zawsze Cie kochałam i zawsze będę,ale dłużej na to wszystko nie będe patrzyła-Zaczeła łykac tabletki jedna po drugiej,czuła jak powoli powieki jej się zamykają,poczuła jak On złapał ją za ręke,ale dla niej już nie było ratunku,powoli jej się wszystko zamazywało..Kontem oka zobaczyła jak On się rozpędza,skacze i krzyczy kocham Cie [T.I.].Po jej policzku poleciała ostatnia łza przed śmiercia.

"Nie chce więcej słuchać twoich kłamstw,
Zabiłeś te miłość, zabiłeś nas
Odejdź proszę, odejdź gdzie się da
Nie ma dla nas szans, już nie ma nas"

niedziela, 10 marca 2013

Niall


Siedziałam na łózku czekałam na Nialla,powinien już był 1h temu.Wpatrywała się w Londyn który zasypiał,w oknach gasiły się światła a do pokoi dzieci przychodzili rodzice i całowali swoje pociechy na dobranoc.Kochałam dzieci zawsze chciała miec,ale musiałam poczekac,teraz najważniejsza była kariera Nialla i na tym obydwoje się skupialiśmy.Usłyszała trzask drzwi zeszkoczyłam z parapetu,poszłam do przedpokoju.Zobaczyłam ukochanego,spojrzał on na mnie swoimi niebieskimi oczami a raczej czerwonymi od płaczu.Podbiegłam do niego i bez pytań przytuliłam go,ale on się szybko odsunął usiadł na kanapie w salonie,gestem ręki pokazał aby uczyniła to samo.Usiadłam na przeciwko i czekałam na wyjaśnienia co się dzieje.
N:Byłem u lekarza...Mam raka
T:Że co? Nie,Niall nie żartuj sobie z takich rzeczy.Nie Ty mówisz poważnie,nie błagam tylko nie to nie.-Osunełam się na ziemie łzy zaczeły spływac mi po policzkach strumieniem,nie mogłam tego opanowac,Niall jest dla mnie wszystkim całym światem,nie wyobrażam sobie życia bez niego.On podbiegł do mnie podniósł mnie i posadził na kanapie.
T:Błagam powiedz że to nie prawda.
N:Kochanie nie płacz,wszystko będzie dobrze jutro idę do szpitala zaczne terapie i bede życ dla Ciebie.

 

*Następnego dnia

Poszłam z Niallem do szpitala,siedziałam przy jego łózku,gdy po chwili do pokoju wszedł lekarz z wynikami badań.
L:Czy mogłaby pani wyjsc.
T:Nawet nie ma takiej mowy,zostaje-Lekarz spojrzał na Nialla a on tylko pokiwał głową.
L:Nie możemy nic zrobic,przykro nam.
T:Nie błagam nie.prosze-Upadłam,nie mogłam tego wytrzymac,czemu Bóg mi odbiera najważniejszą osobe dla mnie na ziemi,czemu  chce żebym została sama,gdy on odejdzie ja razem z nim,mój sens życia zabierze ze sobą.Wyszłam za lekarzem.
T:Doktorze błagam na prawde nic się nie da zrobic.
L:Hmm..da się.
T:Błagam niech pan powie ja zrobie wszystko aby go ratowac,wszystko!
L:Potrzebuje dawcy.
Wróciłam do Nialla a w głowie nadal miałam słowa lekarza,on może jedynie przeżyc dzięki dawcy,zrobie wszystko aby go odnalezc.Z dnia na dzień stan Nialla się pogarszał.Codziennie przynosiłam mu kawity,pokój ozdobiłam plakatami,przyniosłam albumy,jego gitare którą tak kocha,robiłam wszystko żeby tylko się uśmiechnął.Mijały kolejne dni a ja nadal nie mogłam znalezc dawcy.
Wracałam właśnie z zakupami dla Nialla,weszłam do jego pokoju,ale go tam nie było.Łzy zaczeły znowu leciec,-Nie błagam tylko nie to,nie moge go stracic nie teraz gdy znalazłam dawce,błagam ja go kocham,zabierz mnie a nie jego,prosze daj mu życ-Drzwi się otworzyly i zobaczyłam Niall na wózku,rzuciłam się na niego.
T:Jezu dziękuję.
N:Powiedziałaś że znalazłaś dawce kto to jest?
T:A to dziewczyna która straciła rodziców,ale nie ważne najważniejsze że będziesz życ.Kocham Cie.

 

*Dwa dni temu (dzień operacji)

L:No dzień dobry jak się pan czuje.
N:A dziękuje bywało lepiej-Ledwo się uśmiechnałem,nie mogłem się doczekac gdy wstane z łózka przytule [T.I.] powiem jak bardzo ją kocham i się jej oświadcze.Nadal nie wiedziałam czemu [T.I] jeszcze nie ma,może nie może wejsc.Po operacji się wszystkiego dowiem.

 

*Kilka godzin pozniej (po operacji)

L:Operacja się udała,wszystko jest w pożadku jest pan zdrowy.
N:Jejku to dobrze nawet pan nie wie jak się ciesze.
Do pokoju weszli chłopaki.
Z:Czesc stary.Jak dobrze że już po wszystkim-Każy podszedł do Nialla i go przytulił.
N:Dobra dobra,też Was kocham,ale gdzie jest [T.I.]-Chłopaki spojrzeli na siebie,ale ja nie wiedziałem o co chodzi-Mówcie do cholery gdzie ona jest.
Lo:Nie denerwuj się prosze.
H:Niall słuchaj żadne z nas nie mogło byc dawca,a nawet jeżli by mogło byc to reszta by się na to nie zgodziła,każdy szukał dawcy dla Ciebie,ale na marne.
Li:I wtedy [T.I.] oznajmiła nam,że znalała,ale nie chciała nam powiedziec kto nim jest,dopiero teraz się powiedzieliśmi kto był Twoim dawca-Po Liama policzkach spłyneła łza-To była [T.I.]
N: Nie błagam nie tylko nie ona-Nie mogłem uwierzyc,że to ona,że ona poświeciła swoje życia dla mnie,dlaczego,tak cholernie ją kocham,nie wyobrażam sobie życia bez niej.
H:Prosiła abyśmy Ci to dali.

Drogi Niallu jeżeli to czytac to znaczy że wszystko się udało,że żyjesz.Na wstępnie chce powiedziec że Cie strasznie kocham mimo,że nie jestem już ciałem koło Ciebie,ja nadal jest z Toją żyje w Tobie,jesteśmy sobie potrzebni,ja byłam Tobie a Ty jesteś mi,skarbie wreszcie jesteśmy jednoscia na całe życie.Błagam nie miej mi za złe tego co zrobiła,ale nie potrafiłam patrzec jak z dnia na dzień ucieka z Ciebie życie a ja nic nie moge zrobic.Prosze ułóż sobie życie na nowo i badz szcześliwy,zrób to dla mnie.
                                                                                                                    Twoja [T.I.]

Nie mogłem uwierzyc,że to zrobiła,że ktoś tak mnie kochał.Nie moge tego zmarnowac.Postanowiłem,że postaram się dla niej życ,starac się.Nie było łatwo,ale chłopaki mi pomogoli.Założyłem nawet fundacje żeby pomagac innym chorym na raka,żeby im pokazac że najważniejsza w życiu jest miłosc.

 

*Dwa miesiące pozniej.

Do dziś gdy się budze,mam nadzieje że [T.I.] leży koło mnie,ale tak nie jest.Z chłopaki nadal koncertujemy,nasz zespół się nie rozpadł,ale nie jest już jak dawniej,bez soby która była dla mnie wszystki a teraz już jej nie ma,już nic nigdy nie bedzie takie samo.

Umierając zabrałaś ze sobą cząstkę mnie – zwaną sercem. Umarłaś raz, ja umieram codziennie na nowo.




piątek, 8 marca 2013

Harry

Harry

Ona wchodziła właśnie do szkoły,była szczupłą Wysoką blondynką o niebieskich oczach które w tłumie zobaczyly jego.Wysokiego chłopaka o nieziemskich dołeczka,slicznych zielonych oczach i kolach.Ich wzrok na chwile się spotkał,ale On szybko go odwórcił.Wstydził się jej?.Nie przecież powiedział że ją kocha.Zobaczyła jak idzie w jej strone,uśmiech nie mógł zejsc jej z twarzy a serce się uskrzydlało,ale On ją ominął,przeszedł obojętnie jakby jej tam nie było.Ona nie rozumiała tego,była w szoku,stała na środku korytarza i nie mogła dojsc do siebie.Zadzwonił dzwonek poszła do klasy,przez cały dzień go już nie widziała.Wróciła do domu,jej myśli nadal krązyły wokół niego,zabrała się za sprzątanie.Usłyszała dzwięk sms.Na ekranie  wyswietliło się jego imie,wachała się,ale odebrała wiadomosc-Kocham Cie,przepraszam za dziś-Odpisała-To tylko słowa-Nie czekała długo na odpowiedz-To nie tylko słowa to jest to co ja czuje do Ciebie-.-To udowodnij to-.Nie dostała już odpowiedzi,położyła się spac żeby nie myślec.Obudził ją dzwięk budzika wstała,po 30 min.była już gotowa.Wyszła z domu po 15 min była w szkole,weszła powoli.Zobaczyła znowu jego,postanowiła że podejdzie,że zagada,ale uprzedziła ją wysoka brunetka,która zaczeła Jego całowac.Ona stała jak wryta,poczuła jak po policzku zaczynają spływac jej łzy.Uciekła do domu,rzuciła się na łózko i zaczeła płakac.Nie chciała go nigdy więcej zobaczyc.Kochała go a on ją zranił zadał ból jakiego jeszcze nigdy nie poczuła,znowu czuła pustke jakby go nigdy nie było jakby był tylko koszmarem.Dostała sms,-Dlaczego nie było Cie w szkole-Nie odpisała wyłączyła telefon.Przez jakiś czas nie było jej w szkole symulowała chorobę,ale z dnia na dzień było coraz gorzej,nie umiała sobie poradzic bez niego,bez tych sms do 5 rano,bez jego głosu.Całymi dniami nie wychodziła z domu,gdy choc przez chwile myslała że jest dobrze,że się ułozy,że zapomni i stanie na nogi On dzwonił,pisał sms,Ona nie mogła tak dłużej,to wszystko za bardzo bolało.Wstała z łóżka,postawiła wszystko ja jedną karte,do pokoju wróciła z alkoholem i tabletkami.Do ręki wzieła telefon napisała-Kochałam,kocham i będe Cie kochac-wysłała wiadomosc do niego.Łykneła tabletki ,popiła alkoholem.Obudziła się i zobaczyła jego,chciała zapytac o co chodzi,ale on jej przerwał-Tak strasznie Cie przeprasza,nie widziałem kiedy widziałas jak ona podeszła i mnie pocałowała,nie chciałem tego odrazu ją odepchnołem,nie przychodziłaś do szkoły,nie odpisywałas i nie odbierałaś ode mnie poączeń a tak strasznie chciałem Ci to wszystko wytłumaczyc,dostałem sms,postanowiłem że przyjade do Ciebie,i wtedy-Łza poleciała mu po policzku-I wtedy zobaczyłem Ciebie,nie oddychałas.Połozyłem się obok Ciebie i zrobiłem to samo.Teraz będziemy tak jak chciałaś razem na zawsze tylko Ty i ja-Pocałowała go,wreszcie poczuła jego smak On na prawde ją kocha.Dowiedli tego że prawdziwa miłosc istenieje i potrafi byc nie tylko do końca życia,ale dłużej.

"Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie, nawet.jeśli ona przez moment się wzbrania.To dawać nie licząc tego, co inny ci daje,płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu."

"Największa miłość wreszcie to przebaczyć, gdy ukochana niestety odchodzi, usiłując oddać innym to, co przyrzekła tobie."

Zayn



Siedziała na parapecie w szkole otworzyła wiśniowego tymbarka przeczytała napisac na kapslu "wszystko się może zdarzyc".Zignorowała napis,wróciła do domu.Zaparzyła herbatę i udała się do pokoju gdzie usiadła na parapecie.Uwielbiala to,robiła to zawsze,siadała na parapecie z kubkiem gorącej cieczy i zagłębiała się w marzeniach,które miały możliwosc spełnienia się .Jenak każde marzenie,każda myśl była związana z nim.Wyobrażała sobie czas w którym już są razem,kiedy nie czuje wielkiej puski gdy nie pisze,kiedy nie przesiaduje do wieczora i nie czeka na wiadomosc od niego,nie czuje.Chociaż nigdy go nie widziała znała go na wylot,wiedziała jak wygląda,kochała go najbardziej na świecie.Z wyobrażeń wspaniałej przyszłosci z nim wyrwał ją dzwięk sms.Wstała wzieła telefon do ręki spojrzała na zegarek 03,03 zaśmiała się,ma ktoś wyczucie,Odblokowała telefon i przeczytała sms."Tęsknie,prosze wejdz na fb"Zrobiła tak jak prosił.Dostała kolejną wiadomosc "kocham Cie".Nie mogła przestać się śmiac,to tylko dziewięc liter,tylko dwa słowa a tyle znaczą,tak łącza.Chociaż on był gwiazdą która kochają milony dziewczyn,ona wiedziała że to ją kocha i z nią chce byc.Ciągłe jego wyjazdy w trase dobijały ją,czuła jakby na jakiś czas go traciła.Przyjaciele rodzina byli przeciwni temu związkowi,ale czy to ma jakieś znaczenie?Nie,gdy to jest prawdziwa miłosc,gdy z tą jednyną osobą potrafisz pisac do 5 rano a tematy nie mają końca,gdy wracasz do domu i czekasz tylko na dzwięk sms.Kiedy budzisz się i pierwszą czynosc jaką wykonujesz to patrzysz na telefon czy On nie napisał.Nie kiedy nic więcej się nie liczy tylko On.Wzieła telefon do ręki odpisała "kocham Cie".Zaczeła przegladac fb.Zobaczyła zdjęcie jego i jakiejś dziewczyny,całowali się.Nie zauważyła kiedy łzy zaczeły spływac jej po policzku.Próbowała zapomnieć,wymazać go z pamięci,ale on nadal tam był,w sercu w głowie,nie potrafiła o nim nie myślec,nie zastanawiać co teraz robi.Czy nie patrzy tak jak ona w niebo i pyta "Czemu tak właśnie jest"Chciała zapomniec,nie wchodziła na fb od tygodnia,nie odpisywała na sms nie odbierała poączeń od Niego.Gdy jej się wydawało że choc na chwile zapomniała on pisał "kocham Cie".I wszystko wracało,a łzy nadal leciały.Siedziała tak jak zawsze na parapecie była po 4 w nocy,ale ona nie była śpiąca,z oczu już nie leciały łzy,siedziała i tępo wpatrywała się w krajobraz i pytała "Dlaczego ja,dlaczego on" Znowu usłyszała dzwięk sms,nie wstała,nie chciała patrzeć kto to,po chwili ktoś zaczął dzwonic,nie odebrała.Znowu dostała sms a po chwili ktoś dzwonił.Nie dawał ten kto za wygraną.Wstała była zła.Zobaczyła jego imie na wyświetlaczu zobaczyła "Zayn ♥♥♥".Niepewnie odebrała.-Proszę ja Cie kocham,co się dzieje..błagam wyjdz na dwór tylko na chwile-Rozłączył się,a ona stała na środku pokoju,nogi odmówiły jej posłuszeńswa,serce chciało wyjsc ale rozum podpowiadał że to nie jest dobry pomysł.Posłuchała serca,wyszła było ciemno,zobaczyła świeczkę,postanowiła isc w jej kierunku,zobaczyła kolejną kierowała się teraz oświetloną drużka w która była uściełana z płat rózy.Na końcu stała postac,choc było daleko ropoznała go,chciała zawrócić,ale nie mogła.Zrobiła jeszcze kilka kroków do przodu,staneła.Zobaczyła że on się zbliża do niej.Był coraz bliżej,z każdym jego krokiem w jej stronę serce się radowało.Wreszcie zobaczyła jego twarz,oczy hipnotyzowały,zabrały jej dech w piersiach,chciał ją pocałowac,ale się odsunęła.Spojrzał na nią,ona uniosła wzrok pełny smutku.Chciała go pocałować,ale nie mogła zranił ją,zdrada to najgorsze co może byc.Stali ona nadal patrzyła  na niego z jej oczu poleciały łzy.Nie mogła tak dłużej odwróciła się zaczęła biec do domu,czuła jak jej serce znowu rozbiło się na milon kawałeczków.Coś ją zatrzymało,prawie upadła,ale on ją złapał,podniósł jej podbródek i pocałował mimo jej sprzeciwów.Oddała pocałunek nie umiała inaczej.Powoli oderwał się od niej-kocham Cie,nie rób mi tego-Chciała wybaczyć,ale bała się bólu.Postanowiła jednak zaryzykować zaprosiła go do środka.Usiedli na tarasie,pod palcami poczuła coś okrągłego,wzieła przedmiot do ręki był to kapsel "wszystko się może zdarzyć"Zaśmiała się.Popatrzyła na niego on podszedł pocałował ją,ta chwila trwa do dziś.Marzenia się spełniają doświadczyli tego oboje.Miłosc na zawsze.




                                                         

środa, 6 marca 2013

Zayn czesc1



Gdy byłam mała wydawało mi się że wszystko jest proste,zazdrościłam dorosłym że mogą wychodzić i wracać o której chcą że bez żadnych zobowiązań,że jezdza samochodami czy motorami,zazdrościłam im tej swobody.Mnie na każdym kroku pilnowała babcia,zawsze biegła za mną łapała za ręke i przeprowadzała przez pasy, zawsze jak przychodziła po mnie do szkoły z pączkiem i ciepłą herbata w termosie.Zawsze się wtedy na nią denerwowałam bo głupio mi było przed kolegami,ale ona to robiłam z miłosci wiem to,wiedziałam to wtedy dlatego ją kochałam.To ona zawsze mnie rozumiała to ona jest przy mnie od urodzenia i wypadku rodziców,jest dla mnie jak przyjaciołka,mama,ale i babcia,nie wiem jak ona to robi skąd bierze na to siłe,wiem że z każdym problemem moge się do niej zgłosić ona zawsze mi pomoże w niej mam oparcie i znajduje siłe to ona pokazała mi jak życ,jak korzystac z życia.Pokazałam mi że coś konczy się żeby coś mogło trwac,w życiu nie są najważniejsze pieniądze,jedyne co jest ważne to nasze zdrowie,miłosc a całym światem może byc nasza druga połówka.Po wypadku rodziców miałam tylko babcie,pamiętam że się załamał nie wychodziłam z pokoju przez dwa tygodnie,nic nie jadłam.Wtedy to babcia siedziałam ze mną całymi dniami.Przychodziła również wieczorami bez słowa kładła sie koło mnie i po prostu przytulała ona jedyna gdy tylko na mnie spojrzy wie że coś jest nie tak.

Od roku Zayn Malik jest moich chłopakiem dogadujemy się ze soba bardzo dobrze.To w nim odnalazłam swoją drugą połówkę,on pokazał mi jak życ jak spełniac najskrytsze marzenia,jak do nich dązyc.Dziś postanowiłam że cały dzień spędze z babcia,to miła byc taki nasz wieczór.Więc włączyłam film który razem z babcia zawsze oglądamy.Titanic jest to nasz film.Zawsze gdy go oglądam z babcia płacze,i jest jednak ta nadzieja zawsze że oni jednak przeżyją,że omilą lodowiec,ale tak nie jest...niestety.Przez cały film w rękach trzymałam telefon,Zayn miał do mnie zadzwonic bo miał mi przywiezc  mój ulubiony sweter który u niego zostawiłam.Gdy film się skończył postanowiłam że do niego zadzwonie miał byc o 21 a jest już prawie 23.Wykręciłam jego numer ale telefon był wyłączony,to było dziwne Zayn nigdy nie wyłączał telefonu.Wykręciłam więc numer Nialla.

'Gdy robię cokolwiek innego,siedze,stoje,pije,spie,płacze i się uśmiecham-zawsze myśle o Tobie.'

T:Hej,słuchaj gdzie jest Zayn?
N:Czesc,no ten no hmm w domu,a czemu pytasz?
T:Bo miał byc już 2h temu u mnie i nadal go nie ma.
N:To na pewno coś mu wypadło na pewno.
T:No może..to wiesz co ja pojade do niego po sweter który miał mi przywiezc.
N:Nie! Nie! on no ten na pewno Ci przywiezie.Nie jedz do niego nie ma potrzeby.
T:Aha...dobrze..to czesc
N:Papa.
Nie rozumiałam o co tu chodzi i dlaczego nie miałam jechac do Zayna,przecież to tylko sweter.Jednak postanowiłam że pojede do niego.
T:Babciu strasznie Cie przepraszam ja wróce za 1h pojadę tylko po...
B:Nie ma problemu,oczywiscie jedz.
T:Ahhh dziękiuje,jesteś wspaniała-Podbiegłam dałam babci całusa w policzek,złapałam kluczyki i wyszłam z domu.
Na szczescie jechało mi się dosyc dobrze po 15 min byłam juz u Zayna.Podeszłam pod drzwi i już chciałam pukac,ale przypomniało mi się co mówił Niall,że on miał coś załatwic więc zapewne nie ma go w domu.Wróciłam do samochodu po kludze od domu które kiedyś dał mi Zayn.Ale gdy wróciłam okazało się że drzwi są otwarte-dziwne-powiedziałam sama do siebie,weszłam do środka czyjś smiech roznosił sie po domu,ale to nie był śmiech Zayna,to był kobiecy śmiech-o co chodzi-podazyłam za śmiechem który zaprowadził mnie do sypialni Zayna.Weszłam do środka i zobaczyłam jak jakaś laska siedzi okrakiem na moim chłopaki i to naga.Stanęłam jak wryta,nawet nie wiem kiedy łzy zaczeły spływac mi po policzku.Odwróciłam się napięcie i wybiegłam z domu.Słyszałam jak Zayn mnie woła,błaga,ale nie obchodzi mnie to on już dla mnie nie istnieje.Wsiadłam do samochodu odjechałam z piskiem opon.Gnałam jak nigdy,gdy całą siłą uderzyłam w kierownice,nie wiem co się pozniej działo.
Powoli otworzyłam oczy,zobaczyłam smutne białe sciany,głowa bolała mnie jak nigdy.
Lekarz:Wreszcie się pani obudziła,dobrze hmm... wyniki w porządku,ale przetrzymamy tu panią jeszcze kilka dni.
T:Ale co się stało?
L:Miała pani wypadek.
T:Że co? Ale ?
L:Spokojnie dziecku nic nie jest.
T:Coo? Jakiemu dziecku.?
L:Jest pani w 3 tygodniu ciązy.
T:Że co prosze,ale to nie..-Nie dokończyłam bo do pomieszczenia weszła moja babcia,widziałam na jej twarzy radosc,ale i smutek.
B:Słoncze wreszcie,ale strasznie się martwiliśmy.
T:Martwiliśmy?
B:No tak ja i Zayn
T:Nie babciu Zayna już nie ma on już dla mnie nie istnieje-Babcia spojrzała na mnie pytająco.Opowiedziałam jej wszystko była w szoku.
T:Tylko że babciu to nie jest najgorsze-łzy zaczeły spływac mi po policzku-ja jestem w ciąży z nim.
B:Skarbie nie martw się pomoge Ci we wszystkim.
T:Dziękuję Ci za wszystko kocham Cie.Babciu ja nie chce go widziec,jak tylko wyjdę ze szpitala to wyjedziemy stąd dobrze?
B:Dobrze słoncze,pamiętasz mówiłam Ci o tym domku który kiedyś kupiłam jest na krańcach Londynu,tam możemy się przeniesc mi też się przyda już cisza spokój.
T:Boże babciu co ja bym zrobiła bez Ciebie,dziękuje.

* tydzień pozniej.
Tak jak postanowiłam z babcia przeniosłyśmy się do domu,jest tu pięknie.Zayn nie wie o dziecku i się nie dowie.Chce je sama wychowac.Zayn dzwoni codziennie wysyła dziesiątki sms,ale ja nie chce nic od niego on już dla mnie nie istnieje.

B:[T.I] ktoś do Ciebie-Usłyszałam co babcia do mnie powiedziała i się odwróciłam.Uśmiechnełam się przede mną stali Niall Harry Lou i Liam.
T:Co Wy tu robicie?
N:Przyjechaliśmy do Ciebie odwiedzić Cie.
T:Ale skąd wiecie gdzie jestem,przecież..
Lo:Tak wiemy chcesz odpocząc,ale ubłagaliśmy Twoją babcie i tylko na powierzyła ten sekret.
T:Yhym,ale nie przyjechaliście tylko mnie odwiedzic prawda?-Spojrzałam na nich pytająco w końcu nie znałam ich od dziś wiedziałam że nie przyjechali aby tylko mnie odwiedzi.
H:No tak bo widzisz...my nie wiemy co sie dzieje z Zaynem,co się stało z Wami. [T.I.] on nie wychodzi od ponad tygodnia z pokoju.
N:Nawet nic nie je!
H:Właśnie nawet nic nie je..co się stało,chociaż tym nam powiedz bo z niego nic nie wydusimy.
T:Eh no dobrze powinniscie wiedzieć-Opowiedziałam chłopaka wszystko co się wydarzyło od nakrycia Zayna do wypadku.
Li:Zaraz zaraz jaki wypadek? Ze ty miałas
T:Tak.
H:To czemu my nic o tym nie wiemy? Powinnas była nam powiedziec jesteśmy Twoimi przyjaciółmi.
T:Wiem,ale...
B:Ale dobrze że dziecku nic się nie stało-Babcia weszła z ciasteczkami,nie chciałam żeby mówiła o dziecku,ale trudno.
T:Babciu miałaś nikomu nie mówic.
H:Słucham jak to nikomu,nie denerwuj mnie przecież powtarzam Ci to po raz setny że się przyjaznimy.
N:[T.I.] słonce nasze gratuluje dziecka.
Lo:Zayn wie?
T:Nie i nie chce żeby wiedział-po policzkach zaczeły płynac łzy,których nie miałam siły wycierac.

'Bo ja myśle o Tobie zawsze i wszędzie...Czy to coś znaczy?Dla mnie wiele...Dla Ciebie nie wiem,tak samo jak nie wiem,czy Ty -taki którego kocham -na prawde istnieje...Ale gdy o Tobie pomyśle,gdy spojrze na to samo niebo,na które Ty patrzysz ,gdy zaspiewam tą samą piosenke,co Ty,gdy zobacze jakie fale podmywają Ci stopy,jak spacerujesz po łące pełnej kwiatów lub w jaśminowym ogrodzie,to wiem że kocham realną osobe...Czasem już nie wiem czy to dobrze...



                                                             

środa, 27 lutego 2013

Niall



Mam swoje dwa światy.Jeden w którym są problemy,przyjaciele,chłopak,nauka,rodzice a drugi który otwiera się przede mną gdy kłade się spac,gdy zamykam się w swoim pokoju pod pretekstem nauki i nikt mi nie przeszkadza w tym świecie jest wszystko możliwe,w moim świecie nie ma problemów,zazdrosnych rówiesników czy ciągle czepiających się rodziców o oceny,albo chłopaka który i tak nic nie czuje do mnie,ale jest ze mną zeby pokazac kolegą,że on też ma dziewczyne.Tu nie ma problemów.W moim świecie jestem ja i moi przyjaciele czyli Lou,Harry,Liam,Zayn i Niall do którego coś czuje,tylko że sama nie wiem co,może to jest miłosc w końcu w tym świecie wszystko jest możliwe.Tu ja wybieram właściwa droge,ja podejmuje decyzje.I tak było tym razem,jak zwykle zamknełam się w swoim pokoju swoim świecie,zaczełam sobie wyobrazac pisac swój własny rozdział.:
Własnie się obudziła,powoli otworzyłam jedno oko pozniej drugie,czułam się cholernie niewyspana,ale jak można byc wyspanym gdy mieszka się z 5 takich wariatów jakimi są chłopaki z 1D.Powoli zsunęłam się z łóżka i zeszłam na dół po drodze potykając się o jakieś ciuchy chłopaków i małe figurki samochodów "No tak oni nigdy nie dorosną" Zasmiałam się pod nosem.Weszłam do kuchni,panował tam straszny bałagan po wczorajszej nocy horrorów.Postanowiłam że troche ogarne żebym mogła zrobic śniadanie.Ogarnianie tego bałaganu myślałam że zajmie mi chwile ale wyszło że spędziłam tam dobre 2h.Zostało tylko jedno pociągniecie szmatka...i gotowe,mogę byc z siebie dumna.Już zabierałam się za robienie śniadania gdy do kuchni wpadł Lou razem z Harrym.
L:O boże ale syf-Louis krzyknął wpadajc do kuchni oczywiscie Harry zaczął się śmiac bo jakby było inaczej.Szybko się odwróciłam i rzuciłam w Louisa jajkiem które akurat miałam w ręku.Lou nie wiedział co ma zrobic zamurowało go a śmiech Harrego rozniósł się po całym domu,aż po chwili Niall Zayn i Liam wpadli do kuchni gdzie zobaczyli oszołomionego Louisa i tez wpadli w śmiech.Dumna z siebie odwróciłam do spowrotem do kuchni,wzięłam drugie jajko do ręki i już miałam je rozbić gdy ktoś wysypał mi mąke na głowe.Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Louisa.Teraz wszyscy się smieli ze mnie.Spiorunowałam go wzrokiem.
Ty:Brawo Tomilson to Ci się udało-Gdy patrzyłam mu w oczy,powoli wziełam drugie jajko które rozbiłam mu na głowie-Ups przepraszam,kurde jak mogłam słynny Louis Tomilson na swoich pięknych włosach ma jajko o jejku.Ale nie przejmuj się jajko jest dobre na włosy-Chłopaki wybuchli śmiechem,zaczeli tarzac się po podłodze,ale oczywiscie Lou nie został mi dłużny.
L:Hmmm masz racje,ale nadchodzi zima więc przyda nas się żywy bałwanek-Mowiąc to wysypał na mnie całą mąke i mił racje na prawde wyglądałam jak bałwan.-Chłopaki nie mogli podniesc się z ziemi.
N:O tak taki bałwanek  jak [T.I.] może stac u nas cały rok-Spojrzałam się na Nialla i wzsiełam jajo do ręki i rzuciłam w niego,Jajko idealnie rozbiło się na jego czole.I tak zaczełam się bitwa.Gdy już skończyliśmy z braku sił,Kuchnia nie wygladałam jakbym ja sprzątała,wszędzie były skorupki jajka,maka,cukier a nawet masło.
Ty:No dobra chłopaki ja ide się umyc i przebraz.A Wy sprzątacie kuchnie.-Poszłam na góre zamknełam drzwi,ale po chwili usłyszałam pukanie odwróciłam się i zobaczyłam Niall.Wyglądał inaczej niż zwykle był...zawstydzony? Tak ten Niall był zawstydzony nie wiedziałam o co mu chodzi.A on podszedł i mnie pocałował zamarłam,oddałam pocałunek,odpłynęłam tak długo na to czekałam.
N-Kocham Cie.Nie wiedziałek jak mam Ci to powiedziec,jak pokazac że mi strasznie na Tobie zależy...[T.I.] żyjesz?.
T:Tak tak po prostu nie spodziewałam się tego,tyle razy przed snem wyobrażam sobie że kiedyś nadejdzie może ten dzień,ale nie wierzyłam w to aż do dzis.Kocham Cie Niall.
I tym sposobem ja i Niall jesteśmy już ze sobą prawie dwa lata.Sny się spełniają ja to wiem.

Do pokoju wpadła moja siostra moje marzenie prysło razem z jej wejsciem do pokoju.Znów wróciłam do monotonności,do codziennego życia.Ale kto wie może w przyszłosci wyrwę się z tego wszystkiego,wyjade i to o czym marze stanie się reale.Zawsze trzeba wierzyc w marzenia i ja tak robie nie tylko wierze w niej całym sercem,ale też nimi żyje.