środa, 27 lutego 2013

Niall



Mam swoje dwa światy.Jeden w którym są problemy,przyjaciele,chłopak,nauka,rodzice a drugi który otwiera się przede mną gdy kłade się spac,gdy zamykam się w swoim pokoju pod pretekstem nauki i nikt mi nie przeszkadza w tym świecie jest wszystko możliwe,w moim świecie nie ma problemów,zazdrosnych rówiesników czy ciągle czepiających się rodziców o oceny,albo chłopaka który i tak nic nie czuje do mnie,ale jest ze mną zeby pokazac kolegą,że on też ma dziewczyne.Tu nie ma problemów.W moim świecie jestem ja i moi przyjaciele czyli Lou,Harry,Liam,Zayn i Niall do którego coś czuje,tylko że sama nie wiem co,może to jest miłosc w końcu w tym świecie wszystko jest możliwe.Tu ja wybieram właściwa droge,ja podejmuje decyzje.I tak było tym razem,jak zwykle zamknełam się w swoim pokoju swoim świecie,zaczełam sobie wyobrazac pisac swój własny rozdział.:
Własnie się obudziła,powoli otworzyłam jedno oko pozniej drugie,czułam się cholernie niewyspana,ale jak można byc wyspanym gdy mieszka się z 5 takich wariatów jakimi są chłopaki z 1D.Powoli zsunęłam się z łóżka i zeszłam na dół po drodze potykając się o jakieś ciuchy chłopaków i małe figurki samochodów "No tak oni nigdy nie dorosną" Zasmiałam się pod nosem.Weszłam do kuchni,panował tam straszny bałagan po wczorajszej nocy horrorów.Postanowiłam że troche ogarne żebym mogła zrobic śniadanie.Ogarnianie tego bałaganu myślałam że zajmie mi chwile ale wyszło że spędziłam tam dobre 2h.Zostało tylko jedno pociągniecie szmatka...i gotowe,mogę byc z siebie dumna.Już zabierałam się za robienie śniadania gdy do kuchni wpadł Lou razem z Harrym.
L:O boże ale syf-Louis krzyknął wpadajc do kuchni oczywiscie Harry zaczął się śmiac bo jakby było inaczej.Szybko się odwróciłam i rzuciłam w Louisa jajkiem które akurat miałam w ręku.Lou nie wiedział co ma zrobic zamurowało go a śmiech Harrego rozniósł się po całym domu,aż po chwili Niall Zayn i Liam wpadli do kuchni gdzie zobaczyli oszołomionego Louisa i tez wpadli w śmiech.Dumna z siebie odwróciłam do spowrotem do kuchni,wzięłam drugie jajko do ręki i już miałam je rozbić gdy ktoś wysypał mi mąke na głowe.Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Louisa.Teraz wszyscy się smieli ze mnie.Spiorunowałam go wzrokiem.
Ty:Brawo Tomilson to Ci się udało-Gdy patrzyłam mu w oczy,powoli wziełam drugie jajko które rozbiłam mu na głowie-Ups przepraszam,kurde jak mogłam słynny Louis Tomilson na swoich pięknych włosach ma jajko o jejku.Ale nie przejmuj się jajko jest dobre na włosy-Chłopaki wybuchli śmiechem,zaczeli tarzac się po podłodze,ale oczywiscie Lou nie został mi dłużny.
L:Hmmm masz racje,ale nadchodzi zima więc przyda nas się żywy bałwanek-Mowiąc to wysypał na mnie całą mąke i mił racje na prawde wyglądałam jak bałwan.-Chłopaki nie mogli podniesc się z ziemi.
N:O tak taki bałwanek  jak [T.I.] może stac u nas cały rok-Spojrzałam się na Nialla i wzsiełam jajo do ręki i rzuciłam w niego,Jajko idealnie rozbiło się na jego czole.I tak zaczełam się bitwa.Gdy już skończyliśmy z braku sił,Kuchnia nie wygladałam jakbym ja sprzątała,wszędzie były skorupki jajka,maka,cukier a nawet masło.
Ty:No dobra chłopaki ja ide się umyc i przebraz.A Wy sprzątacie kuchnie.-Poszłam na góre zamknełam drzwi,ale po chwili usłyszałam pukanie odwróciłam się i zobaczyłam Niall.Wyglądał inaczej niż zwykle był...zawstydzony? Tak ten Niall był zawstydzony nie wiedziałam o co mu chodzi.A on podszedł i mnie pocałował zamarłam,oddałam pocałunek,odpłynęłam tak długo na to czekałam.
N-Kocham Cie.Nie wiedziałek jak mam Ci to powiedziec,jak pokazac że mi strasznie na Tobie zależy...[T.I.] żyjesz?.
T:Tak tak po prostu nie spodziewałam się tego,tyle razy przed snem wyobrażam sobie że kiedyś nadejdzie może ten dzień,ale nie wierzyłam w to aż do dzis.Kocham Cie Niall.
I tym sposobem ja i Niall jesteśmy już ze sobą prawie dwa lata.Sny się spełniają ja to wiem.

Do pokoju wpadła moja siostra moje marzenie prysło razem z jej wejsciem do pokoju.Znów wróciłam do monotonności,do codziennego życia.Ale kto wie może w przyszłosci wyrwę się z tego wszystkiego,wyjade i to o czym marze stanie się reale.Zawsze trzeba wierzyc w marzenia i ja tak robie nie tylko wierze w niej całym sercem,ale też nimi żyje.






środa, 13 lutego 2013

Liam


Codziennie wracam do przeszłości do lat gdy Ty i ja mieliśmy po 5 lat.Nie wiedzieliśmy co to takiego problemy,jedynym problemem jaki mieliscy było to w co się teraz pobawimy,czym zabijemy nasz czas.Pamiętam gdy dzień przed Twoimi jedenastymi  urodzinami nie miałem żadnego pomysłu na prezent dla Ciebie i wtedy poszedłem na spacer do lasu,gdzie znalazłem domek na drzewie który wydawał mi się jak żywy,a drzewa,że oddychają,to miejsce było magiczne.W dzień Twoich urodzin zabrałem Cie tam,byłaś zachwycona.I wiele się nie myliłem ten las był magiczny.Stoczyliśmy wiele walk z ogrami które chciały zburzyc nasz domek,i zakłócić nasza zabawe,ale my się nie daliśmy.Zbieraliśmy szyszki jako amunicje,a  do domku przynieśliśmy jedzenie w razie gdyby nasza walka się przedłużyła.Chodziliśmy tam codziennie dopóki nie zaczęła się szkoła,obowiązki.Już wtedy wiedziałem że czuje coś do Ciebie więcej niż tylko przyjazn,ale nie przejmowałem się tym bo byliśmy mali i nie wiedzieliśmy co to jest prawdziwa miłosc aż do dzis.
Chodzimy razem do liceum,ale do równoległych klas,jesteśmy para.Nasz domek odwiedzamy gdy tylko nam na to pozwala czas i może wydac się to głupie,ale nadal walczymy o nasz domek z ogrami to co się tam dzieje to inny świat,magiczny,to nasz świat.Z [T.I] spędzam całe dnie,ale też staram się poświęcać czas muzyce która kocham,bez której nie wyobrażam sobie życia.[T.I.] to widzi i dlatego zmusiła mnie bym wziął udział w X Factorze nie wiedziałem czy to  jest dobry pomysł,ale zawsze warto spóbowac,tak mówiła moja mama gdy jeszcze żyła.I spróbowałem teraz jestem 1/5 zespołu One Direction,oprócz mnie w zespole jest Irlandczyk Niall farbowany blondynek i człowiek który jest wiecznie głodny,Lou który kocha paski i marchewke,Harry o seksownym głosie,hipnotyzujących oczach i słodkich dołeczkach,Zayn który jest Muzułmaninem i ma czekoladowe oczy i ja Liam Payn zwykły człowiek kochający muzyke.Razem z chłopakami mamy teraz swoje 5 minut,dlatego bardzo rzadko widuje się z [T.I.] rani mnie to,ale tak już jest.Pewnie myślicie,że fajnie jest byc sławnym nastolatkiem który ma pieniądze fanki,ale tak nie jest,bo Wy pokażecie się w tłumie raz a pozniej żyjecie  swoim życiem bez plotek,paparazzi którzy czekają tylko na wasz upadek.W moim świecie jest inaczej tu trzeba byc cały czas perfekcyjnym nie wyjdę po zwykłą kawe do sklepu tak jak stoje,w bluzce do której mam sentyment a ma ona dziury bo od rau zaczną plotkować.Jedynym miejscem gdzie mogę byc sobą to jest dom,ale też rodzina i [T.I.].To znaczy [T.I.] już nie,zerwałem z nią,ludzie mają racje gdy mówią,że to co dobre zawsze się kończy ,ale nie chciałem w to uwierzyć,może dlatego z nią byłem,że byliśmy razem od naszego urodzenia i nie umiałem z nią się rozstać,może byłam bardziej jak siostra,rodzina niż dziewczyna.Pamiętam słowa [T.I.] gdy jej powiedziałem to,że to już koniec-' Nie mam Ci tego za złe,kocham Cie i jedyne czego chce to żebyś był szczesliwy,'-Po tej sytuacji razem z chłopakami mieliśmy się wziac za naukę bo za dwa miesiące jedziemy w pierwszą trasę.[T.I.] widywałem codziennie,rozmawialiśmy jak za dawnych czasów ale tylko jako przyjaciele nic więcej.Od kilku dni jej nie widzę,nie odbiera moich telefonów,nie odpowiada na sms.Codziennie pytam się kogoś czy wie co się z nią dzieje ale każda odpowiedź 'Nie mam pojęcia' przytłacza mnie.Wreszcie się do niej dodzwoniłem,okazało się,że jest chora i nie miała nic na koncie żeby odpisać,a zawsze gdy dzwoniłem albo spała,albo nie słyszała.Ale do cholery,czemu nie mogła napisać od taty albo mamy,ja tak cholernie się o nią bałem,a ona nie dawała znaku życia.I wtedy zrozumiałem,że ją nadal kocham,że jest dla mnie najważniejsza na świecie,bez niej nic nie ma sensu.Gdyby nie ona nie był bym tym kim teraz jestem.To wszystko zawdzięczam jej.Gdy wreszcie odpisałam na sms i powiedziała że jest chora,wybiegłem ze szkoły i pojechałem do niej,pojechałem żeby powiedzieć jak bardzo ją kocham i że dłużej bez niej nie dam rady.Nasze rozstanie odebrało mi miłosc...szczescie.
 " Bo Ty dajesz mi siłę,by się nie poddać-myślał on"
[T.I.] mi wybaczyła,jesteśmy razem planujemy wspólną przyszłosc,razem z moją ukochaną i muzyką.




                                                  

wtorek, 12 lutego 2013

Zayn czesc1.


Od jakiegoś czasu kłoce się notorycznie z rodzicami,mają oni ciągne do mnie o coś pretensje,o nieposprzątany pokój,brak zainteresowania z mojej strony rodzeństwem,ale gdy zaczynam się starac oni nie umieją mnie pochawalic i powiedziec że dobrze zorbiłam.I tak było tym razem.Wróciłam z tygodniowej wycieczki,gdy tylko weszłam do domu już od progu usłyszałam kłótnie pomiędzy rodzicami.Nie wiedziałam czy mam wejsc do domu czy może wyjsc i wrócic pozniej,ale miałam nadzieje,że po tygodniowej mojej nieobecnosci nie będą na  mnie krzyczec bo przecież nic nie zrobiłam.Myliłam się gdy tylko weszłam do kuchni ojciec zaczął na mnie krzyczec,że miałam byc 30 min temu zaczełam mu się tłumaczyc,że autobus się spoznił,ale on miał to gdzieś.Nie mogłam tego zniesc przez to,że byłam najstarszą córka i nadodatek niepełnoletnia to myśleli,że mogą się na mnie wyżywac jak coś im zle pójdzie,bo przecież ja nic nie zorbie.Nie wytrzymałam tego wybiegłam z domu zabierając ze sobą walizke która stała w przedpokoju.Zaczełam isc w kierunku przytanku autobusowego,miałam zamiar pojechac do babci do Londynu,mieszkałam tam kiedys,ale oczywiscie moim kochani rodzice musieli się przeprowadzic do Polski a mi nie pozwolili zostac w Londynie gdzie miałam chłopaka,przyjaciół,szkole.Wsiadłam do autobusu i pojechałam na lotnisko,dobrze,że miałam jeszcze troche pieniędzy.Miałam szczescie samolot miałam za 2h,więc poszłam na odprawe.Byłam zła obiecałam sobie,że nigdy nie będe taka jak oni nie będę tak ranic swoich dzieci.
Wreszcie wsiadłam do samolotu,postanowiłam że nie będe dzwoniła do babci,nie chciałam jej denerwowac przez telefon.Znalazłam swoje miejsce na szczescie siedziałam sama,to zanczy miałam taka nadzieje że bedę siedziała sama.Założyłam słuchawki na uszy i wbiłam wzrok w to co się działo za szybą,dopóki nie poczułam uderzenia w ramie.Odwróciłam się,od razu zobaczyłam te piękne czekoladowe oczy,od których nie mogłam odwórcic wzroku.Z hipnozy wyrwał mnie seksowny męski głos.

H:Ej Malik może byś przeprosił tą śliczą pania.
Z:Ze co...a tak przepraszam-Zobaczyłam jak na jakiego policzkach pokazują się rumience.
T:Nie ma za co-Uśmiechnełam się do niego i odwróciłam głowe w strone szyby,myślałam że chłopak już sobie poszedł,ale jak się okazało on usiadł koło mnie.Zobaczyłam ręke która kieruje się w moją strone.
Z:Jestem Zayn.
T:Miło mi [T.I.]-Zapadła cisza.Chłopak wyja słuchawki i zaczął słuchac muzyki,ale nie tylko on bo puscił ją tak głosno,że cały samolot miał okazje jej słuchac.Spodobała mi się ta piosenka której w tym momencie słuchał,ale nie miałam zielonego pojęcia jaki ma tytuł,więc postanowiłam zapytac.
T:Przepraszam,ale jaki jest tytuł tej piosenki.

*Oczami Zayna

Na początku myślałem że sobie ze mnie żartuje,ale po chwili zornientowałem się,że ta śliczna osóbka naprwade nie wie,że to ja i mój zespół ją śpiewamy.Nawet mnie ucieszyło to że nie wie kim jestem,ale z drugiej strony troche zdziwiło.

Z:To jest Kiss You
T:Mhm....A kto ja śpiewa?
Z:Takich pięciu chłopaków,może słyszałaś One Direction-Szczerze miałem nadzieje że nie słyszała.
T:NIestety nie,ale słodobała mi się,chyba zacznę ich słuchac.A może masz więcej ich piosenek?
Z:Jasne.Chesz-Podałem jej jedną ze słuchawek,pięknosc wzieła ją i zaczeła razem ze mną słuchac,po jej oczach zobaczyłem,że spodobały jej się.Bardzo się ucieszyłem z tego powodu.Niestety za około 30 min.mieliśmy lądowac,a ja bałem się że moge jej już wiecej nie zobaczyc.
 

Louis



Kiedyś wszystko było inaczej,mieliśmy tyle wspólnych tematów,że nie starczało nam czasu,nasz śmiech wypełniał cały pokój a nasze oczy były wpatrzone w siebie,wtedy czas mijał nie ubłagalnie a ja czekałam z utęsknieniem na nowe spotkanie.Teraz czuje jakbyśmy sie w ogóle nie znali,jakbyśmy byli dla siebie obcy,nie mamy już tematów czas zabijamy wpatrzeni w telewizor a minuty lecą bardzo powoli.Strasznie mnie to rani,ale sami doprowadziliśmy do tego,a może ja doprowadziłam...Może to moja wina.Z Filipem jestem już 5 lat,poznaliśmy się w kawiarni,wtedy wydawało mi się że będziemy ze sobą do końca życia,weźmiemy ślub będziemy mieli dzieci i żyli długo i szczesliwie,może by tak było..Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.Wstałam z krzesła,postawiłam już pusty kubek w zlewie i udałam się do przedpokoju.Moje oczy ujrzały Filipa,spojrzałam na niego,ledwo się trzymał na nogach.

T:Filip znowu piłeś-Byłam na niego wściekła,zawsze gdy coś się stało on musiał pic.Przerastało mnie to już.Postanowiłam,że zaprowadzę go do salonu.Gdy go położyłam,jakiś papier wypadł mu z rąk,podniosłam,nie mogłam uwierzyc własnym ocza, były to wyniki badań,to co tam zobaczyłam było straszne.Nie mogłam uwierzyć w to że on ma raka,tak raka.Łzy zaczęły spływac mi po policzkach.Wstałam z podłogi założyłam szybko buty kurtkę i wybiegłam z domu,nie miałam zielonego pojęcia gdzie pójsc.Jedyne co mi przychodziło do głowy to dom chłopaków.Po 15 minutach stałam już przed dużymi drewnianymi drzwiami,zadzwoniłam dzwonkiem nie musiałam długo czekac.Drzwi otworzył mi Niall,od razu się do niego przytuliłam dałam upust moim uczucia.Niall nie pytał o nic tylko mocniej mnie przytulił i wprowadził do salonu w którym siedziała reszta.Gdy mnie zobaczyli nie pytali o nic tak samo jak Niall tylko mnie przytulili dali mi się wypłakać a ja nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.Po jakimś czasie uspokoiłam się i zaczęłam i tłumaczyc co się stało.

T:Filip znowu się upił,byłam na niego zła nienawidziłam gdy coś się działo a on jedyne co wtedy umiał robic to się zalac się w trupa.Zaprowadziłam go do salonu i zobaczyłam że ma jakąs kartke,wzięłam ją i wiecie co na niej było-Łzy znowu nie pozwalały mi niczego powiedzieć-było na niej że on ma raka!Rozumiecie to? Kurwa raka!!-zaczęłam krzyczeć nie mogłam się uspokoić,chłopaki nie widzieli co mają zrobić siedzieli nie ruchomo.Jedynie do Louis'a doszło co się naprawdę stało podszedł i mnie przytulił.Nie ukrywam do niego zawsze coś czułam,uwielbiałam jak mnie przytula i jak nazywa 'słoneczkiem',ale to nie był moment na uczucia,najważniejszy był Filip.

Chłopaki pomagali mi przez ten cały okres gdy Filip był w szpitalu,był jak wrak człowieka nie mogłam na to patrzeć chciałam żeby wyzdrowiał,ale niestety szanse były znikome.Przez jakiś czas mieszkałam u chłopaków nie mogłam wracać do pustego mieszkania.Tak naprawdę u chłopaków też mało przebywałam bo całymi dniami siedziałam w szpitalu przy Filipie.Gdy przyszłam do szpitala kierowałam się już bardzo dobrze mi znanym korytarzem otworzyłam drzwi które też już bardzo dobrze znałam.Weszłam po cichu żeby w razie czego go nie obudzić Filipa,ale to co zobaczyłam było jak cios w samo serce.Zobaczyłam puste łóżko,podbiegłam zaczęłam dotykac,że może to tylko mi się wydaje że to przez to zmęczenie,ale to niestety była prawda.Zaczęłam krzyczeć upadałam na podłogę nie mogłam się podniesc zły leciały mi ciurkiem.Po chwili podniosłam się byłam zła,że pojechałam do domu,że nie mogłam z nim siedziec wybiegłam ze szpitala pobiegłam do parku.Siedziałam tak i wpatrywałam się w wode.Sama nie wiem ile to trwało ale dosc długo.Poczułam ciepłe dłonie na moich plecach,nie musiałam się odwracac bo znałam je już bardzo dobrze.Chłopaki usiedli koło mnie przytulili mnie,wiedzieli czego w tej chwili potrzebuje.To oni zajeli się pogrzebem Filipa ja nie miałam na to siły.Od prawie dwóch tygodni siedziałam w łóżku z którego prawie nie wychodziłam.Miałam czas na poukładanie sobie tego wszystkiego.Przez ten cały czas Lou był obok mnie.Wiem że nie powinnam ale zaczynałam się w nim zakochiwac,a może to uczucie już od dawna było,a może to tylko zauroczenie,potrzeba kogoś bliskiego po stacie Filipa...

*Dwa lata pozniej

Dziś stoję przed lustrem w pięknej białej sukni,zakładam welon.Do pokoju wchodzi Niall.

N:Gotowa-Patrzy na mnie z szyderskim uśmieszkiem-Pięknie wyglądasz.-Pokiwałam głową na znak że jestem gotowa.Wzięłam Nialla pod ręke,staneliśmy przed wielkimi drzwiami,w tle usłyszeliśmy melodie zapowiadającą moje wejscie,drzwi się otworzyły naszym ocza ukazali się uśmiechnięci ludzie i mój wybranek Louis obok którego stali Liam,Zayn,Harry i zaraz miał do nich dołączyć Niall.
Stanęłam naprzeciwko Lousia.

Ksiądz-Czy Ty [T.I][T.N] bierzesz sobie Louisa Tomilsona za męża i ślubujesz mu miłosc wiernosc oraz to,że nie opuścisz go aż do śmierci
T:Tak
Ksiądz-A czy Ty Louisie Tomilsonie bierzesz sobie [T.I.][T.N] za żone i ślubujesz jej miłosc wierosc oraz to,że nie opuścisz jej aż do śmierci.
L:Tak
Ksiądz:Ogłaszam Was mężem i żona,możesz pocałować panne młoda-Louis złożył na moich ustach delikatny pocałunek,wszyscy zaczeli bic brawa.To był najszczesliwszy dzień w moim życiu którego nie zapomne do końca życia.Kocham Louisa,ale nigdy nie zapomnie o Filipie