czwartek, 4 kwietnia 2013

Bo miłosc,to coś wiecej niz przyjazn czesc.2


Wstałam leniwie z łózka i zeszła do kuchni po wode,za soba usłyszałam kroki przyjaciółki.Nie mogłam się doczekac jak mi opowie,jak to jest między nia a Lou.
-Witam księżniczke,no jak się wczoraj udała impreza-Od razu na twarzy przyjaciółki zobaczyłam grymaz,myslałam,że bedzie szczesliwa,przecież kocha Lou a wczorajszy wieczór należał do nich.
-Normalnie nic szczególnego-Nie mogłam uwierzyc w to co słysze.
-Że co jak to nic szczególnego? Przecież się wczoraj całowałaś z Lou.-Patrzyłam na koleżanka,która tylko przewróciła oczami.Wstała złapała wode i poszła na góre.Zaczełam przygotowywac sniadanie gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-O Hej Lou?-W drzwiach staną Lou,wyglądał niezle w porównaniu do przyjaciółki.
-Hej,jest [I.T.P]?-Kiwnęłam głową na znak,że jest.Odsunełam się i wpuściłam Lou do srodka.
-[I.T.P] ktoś do Ciebie-Usłyszałam kroki mojej przyjaciółki.Wiec postanowiłam,że zostawie ich samych a sama udałam się na taras poczytac ksiązke.Po 2 godzinach,zgłodniałam,doszłam do lodówki ale przywitała mnie tylko lampka w niej.Leniwie poszłam do przedpokoju i zaczełam się ubierac.Za sobą usłyszałam znowu kroki,odwrociłam się i zobaczyłam Lou.
-Gdzie się wybierasz-Stanął naprzeciwko mnie.
-Do sklepu-Wyprostowałam się i stanełam naprzeciwko niego.
-To podwiozę Cie,sam musze zrobic zakupy.-Zgodziałam się i razem z Tomilsonem pojechaliśmy na zakupy.W supermarkecie bawiliśmy się jak małe dzieci, ścigaliśmy się na wózkach przez całą alejkę,gdy ja wygrałam Lou zrobiłam smutną minke,przez która zaczełam się śmiac i nie zauważyłam lezacej siatki z ziemniakami i sie przewróciłam.Po udanych zakupach poszliśmy na kawe,w towarzystwie Lou czas mijał bardzo szybko.Zrobiło się pozno więc Lou odwiózł mnie do domu i pomógł wnieść zakupy na górę.
-[I.T.P] już jesteśmy-Lou postawił zakupy w kuchni-[I.T.P]-Zdjęłam kurtkę i buty i poszłam zobaczyc czemu przyjaciółka nie odpowiada,bez pukania weszłam do jej pokoju i zobaczyłam ja naga i jakiegoś kolesia,chciałam szybko zamknąć drzwi aby Lou tego nie zobaczył,ale było za późno.Lou wybiegł z domu jak poparzony a ja stałam i nie wiedziałam co mam zrobic.Po chwili wybiegłam za Tomilsonem,zaczełam go szukac.Po 2 godzicach poszukiwac nadala nie znalazłam Lou,jedyne miejsce które mi jeszcze przychodziło do głowy był park,sama czesto tam przychodze gdy mam problem.Rozglądałam się,gdy wreszcie zobaczyłam Lou z butelką alkoholu w ręku,podeszłam do niego.
-Tak mi przykro-Lou spojrzał na mnie,ale w jego oczach nie krył się smutek,tylko obojętnosc.
W ciszy przesiedzieliśmy aż do rana.Gdy wróciłam do domu zobaczyłam przyjaciółke której szloch unosił sie po całym domu.Gdy tylko mnie zobaczyłam od razu wstała.
-Gdzie on jest?-Spojrzałam na przyjaciółke,jak ona może jeszcze pytac gdzie on jest? jeszcze po tym co zrobiła.
-Już go nie skrzywidzisz-[I.T.P] opadała na kanape z wielkich płaczem jedyne co usłyszałam to kocham Cie,ale to były za mocne słowa,ona nie rozumiała ich znaczenia.Po tym co zrobiła Lou nie umiałam jej pocieszyc,poszłam do łazienki troche się odświeżyłam i wyszłam na spacer.Pokierowałam się w swoje ulubione miejsce,to tam mogłam pozbierac swoje wszystkie myśli,przeanalizowac cały dzień i różne sytuacje.Poczułam,że ktos siada koło mnie odwróciłam wzrok i zobaczyłam,że to Lou.
-Jutro wyjeżdzam musze odpoczac od tego wszystkiego-Popatrzyłam na Tomilsona nie mogłam uwiezyc w to co mówi.
-Czemu-Nie odpowiedział mi tylko tepo wpatrywał się w przestrzeń.
-Uciekasz?-Swój wrok skierował na mnie.
-Nie,chce odpoczac.-O nic więcej nie pytała,po prostu wstałam i odeszłam,nie wiem dlaczego,nie umiem tego wytłumaczyc,może dlatego,że nie chciałam żeby zobaczył jak płacze.Po jego słowach uświadomiłam sobie,że coś do niego czuje,nie wiem co,ale to na pewno nie jest przyjazn.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz