środa, 6 marca 2013

Zayn czesc1



Gdy byłam mała wydawało mi się że wszystko jest proste,zazdrościłam dorosłym że mogą wychodzić i wracać o której chcą że bez żadnych zobowiązań,że jezdza samochodami czy motorami,zazdrościłam im tej swobody.Mnie na każdym kroku pilnowała babcia,zawsze biegła za mną łapała za ręke i przeprowadzała przez pasy, zawsze jak przychodziła po mnie do szkoły z pączkiem i ciepłą herbata w termosie.Zawsze się wtedy na nią denerwowałam bo głupio mi było przed kolegami,ale ona to robiłam z miłosci wiem to,wiedziałam to wtedy dlatego ją kochałam.To ona zawsze mnie rozumiała to ona jest przy mnie od urodzenia i wypadku rodziców,jest dla mnie jak przyjaciołka,mama,ale i babcia,nie wiem jak ona to robi skąd bierze na to siłe,wiem że z każdym problemem moge się do niej zgłosić ona zawsze mi pomoże w niej mam oparcie i znajduje siłe to ona pokazała mi jak życ,jak korzystac z życia.Pokazałam mi że coś konczy się żeby coś mogło trwac,w życiu nie są najważniejsze pieniądze,jedyne co jest ważne to nasze zdrowie,miłosc a całym światem może byc nasza druga połówka.Po wypadku rodziców miałam tylko babcie,pamiętam że się załamał nie wychodziłam z pokoju przez dwa tygodnie,nic nie jadłam.Wtedy to babcia siedziałam ze mną całymi dniami.Przychodziła również wieczorami bez słowa kładła sie koło mnie i po prostu przytulała ona jedyna gdy tylko na mnie spojrzy wie że coś jest nie tak.

Od roku Zayn Malik jest moich chłopakiem dogadujemy się ze soba bardzo dobrze.To w nim odnalazłam swoją drugą połówkę,on pokazał mi jak życ jak spełniac najskrytsze marzenia,jak do nich dązyc.Dziś postanowiłam że cały dzień spędze z babcia,to miła byc taki nasz wieczór.Więc włączyłam film który razem z babcia zawsze oglądamy.Titanic jest to nasz film.Zawsze gdy go oglądam z babcia płacze,i jest jednak ta nadzieja zawsze że oni jednak przeżyją,że omilą lodowiec,ale tak nie jest...niestety.Przez cały film w rękach trzymałam telefon,Zayn miał do mnie zadzwonic bo miał mi przywiezc  mój ulubiony sweter który u niego zostawiłam.Gdy film się skończył postanowiłam że do niego zadzwonie miał byc o 21 a jest już prawie 23.Wykręciłam jego numer ale telefon był wyłączony,to było dziwne Zayn nigdy nie wyłączał telefonu.Wykręciłam więc numer Nialla.

'Gdy robię cokolwiek innego,siedze,stoje,pije,spie,płacze i się uśmiecham-zawsze myśle o Tobie.'

T:Hej,słuchaj gdzie jest Zayn?
N:Czesc,no ten no hmm w domu,a czemu pytasz?
T:Bo miał byc już 2h temu u mnie i nadal go nie ma.
N:To na pewno coś mu wypadło na pewno.
T:No może..to wiesz co ja pojade do niego po sweter który miał mi przywiezc.
N:Nie! Nie! on no ten na pewno Ci przywiezie.Nie jedz do niego nie ma potrzeby.
T:Aha...dobrze..to czesc
N:Papa.
Nie rozumiałam o co tu chodzi i dlaczego nie miałam jechac do Zayna,przecież to tylko sweter.Jednak postanowiłam że pojede do niego.
T:Babciu strasznie Cie przepraszam ja wróce za 1h pojadę tylko po...
B:Nie ma problemu,oczywiscie jedz.
T:Ahhh dziękiuje,jesteś wspaniała-Podbiegłam dałam babci całusa w policzek,złapałam kluczyki i wyszłam z domu.
Na szczescie jechało mi się dosyc dobrze po 15 min byłam juz u Zayna.Podeszłam pod drzwi i już chciałam pukac,ale przypomniało mi się co mówił Niall,że on miał coś załatwic więc zapewne nie ma go w domu.Wróciłam do samochodu po kludze od domu które kiedyś dał mi Zayn.Ale gdy wróciłam okazało się że drzwi są otwarte-dziwne-powiedziałam sama do siebie,weszłam do środka czyjś smiech roznosił sie po domu,ale to nie był śmiech Zayna,to był kobiecy śmiech-o co chodzi-podazyłam za śmiechem który zaprowadził mnie do sypialni Zayna.Weszłam do środka i zobaczyłam jak jakaś laska siedzi okrakiem na moim chłopaki i to naga.Stanęłam jak wryta,nawet nie wiem kiedy łzy zaczeły spływac mi po policzku.Odwróciłam się napięcie i wybiegłam z domu.Słyszałam jak Zayn mnie woła,błaga,ale nie obchodzi mnie to on już dla mnie nie istnieje.Wsiadłam do samochodu odjechałam z piskiem opon.Gnałam jak nigdy,gdy całą siłą uderzyłam w kierownice,nie wiem co się pozniej działo.
Powoli otworzyłam oczy,zobaczyłam smutne białe sciany,głowa bolała mnie jak nigdy.
Lekarz:Wreszcie się pani obudziła,dobrze hmm... wyniki w porządku,ale przetrzymamy tu panią jeszcze kilka dni.
T:Ale co się stało?
L:Miała pani wypadek.
T:Że co? Ale ?
L:Spokojnie dziecku nic nie jest.
T:Coo? Jakiemu dziecku.?
L:Jest pani w 3 tygodniu ciązy.
T:Że co prosze,ale to nie..-Nie dokończyłam bo do pomieszczenia weszła moja babcia,widziałam na jej twarzy radosc,ale i smutek.
B:Słoncze wreszcie,ale strasznie się martwiliśmy.
T:Martwiliśmy?
B:No tak ja i Zayn
T:Nie babciu Zayna już nie ma on już dla mnie nie istnieje-Babcia spojrzała na mnie pytająco.Opowiedziałam jej wszystko była w szoku.
T:Tylko że babciu to nie jest najgorsze-łzy zaczeły spływac mi po policzku-ja jestem w ciąży z nim.
B:Skarbie nie martw się pomoge Ci we wszystkim.
T:Dziękuję Ci za wszystko kocham Cie.Babciu ja nie chce go widziec,jak tylko wyjdę ze szpitala to wyjedziemy stąd dobrze?
B:Dobrze słoncze,pamiętasz mówiłam Ci o tym domku który kiedyś kupiłam jest na krańcach Londynu,tam możemy się przeniesc mi też się przyda już cisza spokój.
T:Boże babciu co ja bym zrobiła bez Ciebie,dziękuje.

* tydzień pozniej.
Tak jak postanowiłam z babcia przeniosłyśmy się do domu,jest tu pięknie.Zayn nie wie o dziecku i się nie dowie.Chce je sama wychowac.Zayn dzwoni codziennie wysyła dziesiątki sms,ale ja nie chce nic od niego on już dla mnie nie istnieje.

B:[T.I] ktoś do Ciebie-Usłyszałam co babcia do mnie powiedziała i się odwróciłam.Uśmiechnełam się przede mną stali Niall Harry Lou i Liam.
T:Co Wy tu robicie?
N:Przyjechaliśmy do Ciebie odwiedzić Cie.
T:Ale skąd wiecie gdzie jestem,przecież..
Lo:Tak wiemy chcesz odpocząc,ale ubłagaliśmy Twoją babcie i tylko na powierzyła ten sekret.
T:Yhym,ale nie przyjechaliście tylko mnie odwiedzic prawda?-Spojrzałam na nich pytająco w końcu nie znałam ich od dziś wiedziałam że nie przyjechali aby tylko mnie odwiedzi.
H:No tak bo widzisz...my nie wiemy co sie dzieje z Zaynem,co się stało z Wami. [T.I.] on nie wychodzi od ponad tygodnia z pokoju.
N:Nawet nic nie je!
H:Właśnie nawet nic nie je..co się stało,chociaż tym nam powiedz bo z niego nic nie wydusimy.
T:Eh no dobrze powinniscie wiedzieć-Opowiedziałam chłopaka wszystko co się wydarzyło od nakrycia Zayna do wypadku.
Li:Zaraz zaraz jaki wypadek? Ze ty miałas
T:Tak.
H:To czemu my nic o tym nie wiemy? Powinnas była nam powiedziec jesteśmy Twoimi przyjaciółmi.
T:Wiem,ale...
B:Ale dobrze że dziecku nic się nie stało-Babcia weszła z ciasteczkami,nie chciałam żeby mówiła o dziecku,ale trudno.
T:Babciu miałaś nikomu nie mówic.
H:Słucham jak to nikomu,nie denerwuj mnie przecież powtarzam Ci to po raz setny że się przyjaznimy.
N:[T.I.] słonce nasze gratuluje dziecka.
Lo:Zayn wie?
T:Nie i nie chce żeby wiedział-po policzkach zaczeły płynac łzy,których nie miałam siły wycierac.

'Bo ja myśle o Tobie zawsze i wszędzie...Czy to coś znaczy?Dla mnie wiele...Dla Ciebie nie wiem,tak samo jak nie wiem,czy Ty -taki którego kocham -na prawde istnieje...Ale gdy o Tobie pomyśle,gdy spojrze na to samo niebo,na które Ty patrzysz ,gdy zaspiewam tą samą piosenke,co Ty,gdy zobacze jakie fale podmywają Ci stopy,jak spacerujesz po łące pełnej kwiatów lub w jaśminowym ogrodzie,to wiem że kocham realną osobe...Czasem już nie wiem czy to dobrze...



                                                             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz