czwartek, 14 marca 2013
Niall
Nasz świat otaczają już nie ludzie ale elektronika,kiedyś codziennie ludzie się spotykali,rozmawiali chodzili do kina czy po prostu do parku na spacer a dziś to wszystko zastąpiły komputery,telefony.Ludzie przez sms czy fb potrafią pisac do 5 rany,ale gdy się wreszcie spotykają nie ma tematów,siedzą w ciszy i zastanawiają się dlaczego tak jest.U nas liczy się to,że ktoś ma lepszy telefon od mojego i,że ja też chce taki miec.Ale gdzie indziej ludzie walczą o każdy dzień żeby przeżyc,dla nich liczy się każda minuta spędzona z rodziną bo wiedza,że to może byc ostatnia chwila z nimi w ich życiu,tu liczy się miłosc.I mimo tego wszystkiego oni nie narzekają na swoje życie,starają się cieszyć każda chwilą,a my ciągle chcemy coś zmieniac ciągle jest nam nie dobrze.
***
Hanna była mulatką o czekoladowych oczach i brazowych włosach.Razem ze swoją mama żebrały,codziennie walczyły właśnie o to przeżycie,ale i tak się uśmiechały i dziękowały Bogu za to co mają.Szły dobrze znaną im drogą,tak jak na codzień musiały prosic przechodniów o jedzenie o wode.Zobaczyły drzewo które dawało cień,a to było jak zbawienie w tak upalne dni.Kierowały się w tą strone,gdy kilki meżczyzn je zaczepiło.
-No czesc piękna.-Podszedł do Hanny wysoki,gruby mężczyzna.Dziewczyna zrobiła krok w tym,ale on ją złapał.Zaczął ją ciągnąc za tyły budynku,Hanna krzyczała,błagała o pomoc,ale nikt jej nie pomógł.Matka próbowała się uwolnic z uścisku męzczyzny żeby pomóc córce,ale nie dała rady on ją uderzył i upadła na ziemie,straciła przytomosc tak samo jak Hanna.
***
Dziewczyna otworzyła oczy czuła przeszywający ja ból a wszędzie krew,od razu złapała się za brzuch.Przypomniała sobie całą sytuacje,momentalnie łzy zaczeły jej spływac po policzku.Zaczeła wołac swoją mame,ale nikt jej nie odpowiadał,z wielkim strudem wstała.Rozejrzała się i zauważyła nieprzytomną matke,podeszła do niej najszybciej jak tylko umiała,ale ból był nie do zniesienia.Uklękneła przy matce.
-Mamo,mamusiu prosze Cie otwórz oczy-Na szczęscie jej matka żyła,powoli otworzyła oczy.
-Córeczko czy nic...-Rose spojrzała na córkę zobaczyła,że z jej oczu płyną łzy,a jej błękitna bluzeczka jest cała we krwi.
-Boże córeczko czy oni Cie-Nie mogła dokończyc,patrzyła córce w oczy a ona tylko pokiwała głowa że tak.Rose zaczeła płakac,przytuliła córke.Wstała i zaczeła błagac o wode dla Hanny.Gdy ją zdobyła podeszła do Hanny i jej ją dała,dziewczyna upiła troche i oddała matce.
***
Od jakiegoś czasu Hanna nic nie je tylko wymiotuje,matka zauważyła że brzuch jej rośnie.Dziewczyna była załamana,nie miała pieniędzy,jedzenia a nawet pica,jak wychowa dziecko,przecież nie da dobie rady,lecz matką ją uspakajała,obiecała,że dadzą sobie rade i zrobią wszystko aby dziecku niczego nie zabrakło.
***
Hanna urodziła pięknego synka któremu dała na imie Taylor.Chłopiec rósł jak na drożdzach.Kobiety dawały mu wszystko co miały,nie tylko jedzenie które ledwo zdobywały,ale miłosc,poczucie bezpieczeństwa.Dzień w dzień żebrały,ale nie zawsze otrzymywały jedzenie.Były dnie w których nic nie jadły,nawet malec.Któregoś dnia,gdy Hanna wyszła na ulice i żebrała podeszła do niej kobieta,która jak sie okazało była zakonnica i zabrała cała 3 do zakonu.Mieli tam jedzenia pod dostatkiem,chłopiec był coraz starszy.Lecz jego matka zachorowała.Hanna miała 19 lat okazało się,że ma zapalenie oskrzeli,matka próbowała ratowac córke,ale na marne.Hanna zmarła.Z Taylorem została tylko babcia która codziennie opowiadała mu o jego matce.Chłopiec miał 8 lat gdy jego babcia która była dla niego jak druga matka,jedyna osoba na świecie zmarła.Chłopiec został sam.Siostry zakonne prowadziły sierociniec więc przygarnęły malca.Chłopiec jako jedyny nie bał się,był nauczony przez życie,że na swiecie są dobrzy ludzie.Chłopiec zaprzyjaznił się z Tomem,byli nie rozłączni,co noc siadali na jednym łózku i opowiadali o swoich rodzicach.Ale Tom opowiadał o tym jak wyobrażał sowich rodzicó,on nigdy ich nie poznał,zostawili go w sierocińcu gdy miał 2 miesiace.Dziś chłopcy siedzieli przy oknie i zastanawiali się dla czego tak jest,że chcieliby tak jak inne dzieci miec rodziców,lecz to nie możliwe.Do pokoju weszła opiekunka,stanęła na środku i powiedziała,że mamy gosci.Wszytkie dzieci pouciekały,pochowały się tylko Taylor i Tom zostali na środku,Taylor wziął do ręki swój ulubiony samochodzic z jednym kołem a Tom smoka bez ogona.Do pokoju weszło 5 nastolatków.Taylor i Tom uważnie obserwowali gosci.Każdy z nich się przedstawił usiedli jakby nigdy nic i zaczeli opowiadac o sobie.Taylor i Tom uważnie ich słuchali.Gdy przestali opowiadac,Taylor wziął swój samochodzic i podszedł do blondyna.
-Nie masz żadnej zabawki,prosze pobaw się nią,może u Ciebie takich nie ma.-Niall wziął zabawke,jego oczy się zaszkliły.Powoli uklęknął koło malca,reszta zrobiła to samo,zaczeli się bawic.Powoli zaczeły ze swoich ukryc wychodzic inne dzieci.Taylor bardzo się zżył z Niallem.Blondyn razem z chłopakami co jakiś czas odwiedza sierociniec.One Direction chce zaadoptować Toma i Taylora,chcą im zapewnic wszystko czego nie mieli kiedyś.Ale dla chłopców nie ważne są pieniądze,super komputer czy telefon,oni potrzebuje tylko miłosc i bezpieczeństwa,niczego więcej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz