Od tygodnia nie wiem co sie dzieje u Louisa,nie piszemy,nie dzwonimy do siebie,jakbyśmy się w ogóle nie znali.Te kilka dni uświadomiło mi,że go kocham.Codziennie gdy się kładę spac układam różne scenariusze z nami w roli głowne czuje,że go trace,boje się tego cholernie,ale taka jest rzeczywistosc. Jego jeden usmiech wystarczył aby uskrzydnic moje serce,a teraz,teraz czuje wielką pustkę.
Leniwie podniosłam się z łózka,powoli zeszłam na dół,weszłam do kuchni zaparzyłam sobie kawy i usiadłam przy stole.W moje ręce dostało się czasopismo,które zaczełam przeglądac.Zobaczyłam Louisa z jakąs dziewczyną całowali się i wielki nagłówek "Louis Tomilson i jego dziewczyna",momentalnie do moich oczu napłynęły łzy,pobiegłam do pokoju gdzie rzuciłam się na łózko,dałam upust moim łzą.Usłyszałam pukanie do drzwi ledwo słyszalnym głosem powiedziałam prosze. Poczułam jak ktos siada na łózku,powoli odwróciłam głowe i zobaczyłam przyjaciółke.
-Kochanie co się stało?-Popatrzyłam na przyjaciółke i wtuliłam się w nią.Po paru minutach opowiedziałam jej o wszystkim,powiedziałam również,że go kocham.Myślałam,że [I.T.P.] dostanie szału,ale ona tylko powiedziała,że go nie kocha i żebym była dzielna,że ze wszystkim sobie poradzimy.Słowa przyjaciółki podniosły mnie na duchu,przecież nie moge płakac przez jakiegoś chłopaka,co z tego,że dzieki niemu czułam się szczesliwa,że tylko on potrafił mnie rozweselic doprowadzić do łez,że to jego kochałam najbardziej na swiecie te rzeczy są nie ważne,gdy ta druga osoba zadaje ból.Razem z przyjaciółka postanowiłyśmy że sprzątniemy cały dom,ja zajęłam się góra ona dołem.
-[I.T.P] ktoś dzwoni do drzwi,wez otwórz-Krzyknęłam z łazienki.
*Oczami [I.T.P.]
Poszłam otworzyc drzwi,przede mną stał nie kto inny tylko Lou, spiorunowałam go wzrokiem.
-Co Tu robisz-Miałam ochote wygarnac mu wszystko,ale to należało do [T.I.]
-Przyszedłem porozmawiac z [T.I.]-Patrzyłam na niego,myślałam że sobie żartuje,po tym wszystkim co jej zrobił ma czelność aby tu przychodzic.
-Nie ma jej-Zamknełam mu drzwi przed nosem i wróciłam do sprzatania.
*Moimi oczami.
-Kto to był-Krzyknęłam do przyjaciółki,ale nie dostałam żadnej odpowiedzi wiec szybko wyjrzałam przez okno,zamurowało mnie gdy zobaczyłam oddalającego się Louisa.Przez resztę dnia zastanawiałam się po co on tu właściwie przyszedł czego on chciał.Wieczorem wyszłam na spacer aby chodz na chwile odpocząć od tego wszystkiego Usiadałam na ławce w parku dałam upust emocja,po policzku spłyneła jedna łza, zamknęłam oczy i zatopiłam się w tej ciszy która mnie otaczała.Poczułam,że ktos koło mnie siada,nie otworzyłam oczu,nie chciałam przerywać tej cudownej chwili.
-Pięknie tu-Odezwał się nieznajomy a ja po głosie rozpoznałam Lou,szybko otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.Nie mogłam wieżyc chciałam rzucić mu się na szyje,ale nie mogłam.
-Co Ty tu robisz i jak w ogóle mnie-Nie dokończyłam.
-Przyjechałem dziś i od razu pojechałem do Ciebie,nie było Cie od razu wiedziałem gdzie jesteś-Patrzyłam na niego,chciałam się uśmiechnąc,ale nie umiałam.
-Musze coś Ci powiedziec,kocham Cie-Otworzyłam szeroko oczy,nie mogłam uwierzyć w to co słysze.
-Że co ?.To nie mozliwe widziałam zdjęcie jak się całowałeś.
-To był fotomontaż-Po tym co powiedział,rzuciłam mu się na szyje,wreszcie poczułam smak jego boskich ust.
-Kocham Cie-W objęciach wróciliśmy do domu.Przed drzwiami stała wysoka blondynka,od razu ją poznałam to ta ze zdjęcia.
-No czesc kochanie-Podeszła do Lou i jakby nigdy nic go pocałowała-Kochanie jestem w ciązy.-Tego było za wiele otworzyłam drzwi i pobiegłam na góre do pokoju,to był coś strasznego,właśnie odzyskałam sens życia a po chwili to straciłam.Nie potrafiłam utrzymać mojego szczęścia przy sobie, najwyraźniej było za ciężkie a ta blondynka miała więcej siły.Leżałam na łóżku i widziałam jak cały mój świat się wali a ja nic zupełnie nic nie mogłam zrobi.
Mam nadzieje,że sie wam podoba <3 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz