niedziela, 30 grudnia 2012

Zayn czesc1



Dwa miesiące temu w wypadku samochodowym zginęli moi rodzice i brat.W jednej minucie straciłam wszystko,milosc,szczescie,dom.Sama nie wiem jak się pozbierałam,ale czy ja się pozbierałam? Nie.Po tej tragedii zabrali mnie do domu dziecka,bo dopiero za dwa miesiące miałam urodziny,nawet nie mogłam zatrzymać domu,zabrali to co było dla mnie ważne,gdzie były wszystkie moje wspomnienia,wszystkie chwile spędzone z rodzicami i bratem,ale też straciłam poczucie bezpieczeństwa.Dom to jest,to było jedyne miejsce gdzie czułam się bezpieczna,do którego wracałam zawsze.A dziś jestem w domu dziecka.Wszyscy przyjeli mnie bardzo serdecznie, ale nikt już mi nie zwróci rodziców ani sensu życia.Gdy przyjechałam tutaj nie miałam nikogo,aż pod łóżkiem znalazłam moją 'przyjaciółke' dzięki której choc na chwilę zapominałam o bólu,strachu.To było silniejsze ode mnie, nie potrafiłam stanąć temu na przeciw.Dzisiaj było tak samo,usiadłam na łóżku i wzięłam ją do ręki,nie mogłam się powstrzymac, dotknęłam ostrze do ręki i zrobiłam kreske,szczypało ale przynosiło ukojenie chociaż na chwilę.Patrzyłam jak czerwona ciec płynie po mojej rece.Nagle weszłam moje opiekunka,na szczescie zdążyłam przykryć ranę i schować ' przyjaciółkę '.

Opiekunka: [ T.I. ] chłopacy będą za 10 min.już dzwonili - uśmiechnęła się do mnie,ale ja nie potrafiłam zrobic tego samego.

T: Dobrze,zaraz zejdę.- Dziś przyjeżdza do nas zespół który lubię,przed śmiercią rodziców słuchałam ich całymi dniami miałam ich plakaty wszędzie,a teraz tylko czasami..Mianowicie One Direction.Nie ukrywam,że od dawna podoba mi się Malik, no ale cóż to tylko marzenia,nic więcej.

Założyłam czarne rurku i sweter który dostałam od mamy przed śmiercia.Zeszlam na dół i usiadłam w kącie,sama ze swoimi problemami.Słyszałam jak dziewczyny zaczęły piszczesc,skakac, oznaczało to,że przyjechali.Pierszy do pomieszczenia wszedł Harry jak zwykle seksowny,za nim Lou miał na sobie szelki i paski,ale jak to on,Liam uroczy słodki chłopak,Niall wesoły jak zwykle i Zayn.Odrazu zwróciłam na niego uwagę te czekoladowe oczy,uśmiech.On też na mnie spojrzał nasze wzroki się połaczyły uśmiechnąl się ja zrobiłam to samo,pierwszy raz od dwóch miesięcy się uśmiechnełam.Jego wrok czułam na sobie przez cały czas.Chłopaki oznajmili, że zostawili wyjątkową piosenkę na koniec.Malik wstał.
Z: Tą piosenkę dedykuję Tobie-pokazał palcem na mnie .Nie wiedziałam co mam zrobić wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć i na niego czułam,że robię się czerwona.Zayn zaczął śpiewać była to piosenka Little Things. Od razu gdy zaczął wrócimy wszystkie wspomnienia związane z rodzicami,wróciła kłótnia z nimi tego dnia,a co najgorsze wrócił dzień w którym się dowiedziałam o ich śmierci,to był ból jakiego sobie nigdy nie wyobrażałam,wtedy po raz pierwszy złapałam żyletkę i chciałam do nich dołączyć ale ktoś mi przeszkodził i tak było  za drugim razem.Ale teraz łzy zaczęły mi spływac po policzku,czułam, że nie dam już sobie rady sama na tym świecie,wiedziałam że chce do mojej rodziny dołączyc.Wtedy pomyślałam sobie do trzech razy sztuka.Szybko wstałam i pobiegłam do pokoju, a w głowie miałam tylko jedną myśl ' jedna żyletka jedna żyła jedno życie jedna chwila ' i tylko tego pragnełam.Wbiegłam do pokoju w poszukiwaniu mojego ukojenia i znalazłam pobiegłam szybko do łazienki,znalazłam pierwszą lepszą kabinę i weszłam do niej zamykając się.
Powoli przybliżałam ostrze do ręki,aż poczułam ten zimny przedmiot ,zrobiłam kreske na przedramieniu,patrzyłam jak powoli krew spływa po ręku.Wyprostowałam rękę poszukałam żyły i przystawiłam ostrze do ręki,już miałam zrobić ostatnią kreskę w moim życiu,gdy drzwi kabiny nagle się otworzły.Zobaczyłam te  piękne czekoladowe tęczówki,widziałam w nich strach,złosc,ból,sama nie wiem.

Z: Co Ty do cholery robisz? Zostaw to- Wyrwał mi z ręki żyletkę i rzucił gdzieś w kąt.
T: A co Ciebie to obchodzi,oddawaj to nie znasz mnie-Patrzyłam na niego ze złoscią,w tym momencie nienawidziłam go.
Z: Nie oddam Ci tego,nie pozwolę Ci się okaleczac-Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem ,prosił żebym odpuściłam,ale czy ja umiałam czy miała na tyle siły.
T: Daj mi spokój- wybiegłam z płaczem,łzy zamazywały mi obraz,ale na szczęście dobrze znałam drogę do swojego pokoju,Wbiegłam do niego i od razy rzuciłam się na łóżko.Po chwili ktoś zapukał do drzwi nie odezwałam się.Ten ktoś pociągnął za klamkę i wszedł do środka.Czułam jak siada na łóżku.
Z: Chce Ci pomóc,proszę Cie- przez jego głos bił smutek,widziałam że się przejął.
T: Mi już nikt nie pomoże oprócz żyletki.Zrozum nie mam siły życ,nie po tym co się stało- krztusiłam się łzami.Odwróciłam się i wtedy znowu spojrzałam w jego tęczówki,rozmarzyłam się,czułam że czuję się w nich bezpiecznie,że mogę znaleźć w nich schronienie.
Z: Ale chce Ci pomóc.Wiem że nie powinienem pytac,rozmawiamy pierwszy raz w życiu,ale powiedz mi co się stało,wtedy będę wiedział jak  Ci pomóc.-patrzył na mnie,a ja nie wiedziałam czy mogę się przed nim otworzyc,czy mogę mu zaufac,ale postanowiłam zaryzykować od smierci rodziców nie rozmawiałam z nikim na ten temat,a bardzo tego potrzebowałam

* Oczami Zayna

Słuchałem jej i nie dowierzałem, że tak piękną istotę jak ona mogło spotkac coś takiego.Nie wiedziałem co mam na to powiedziec,to co ją spotkało to było straszne,ale wiedziałem że muszę jej pomóc czułem taką potrzebę.

Z: Słuchaj jak masz na imię i co najważniejsze, kiedy kończysz 18 lat?.
T: [ T.I. ] dziś.
Z: Dziś? To zapraszam Cie na kolację,urodzin nie spędza się samemu i to jeszcze 18.-Zobaczyłam rząd jego bialutkich zębów i sama mimowolnie się uśmiechnęłam.
T: Dobrze,bardzo chętnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz