poniedziałek, 24 grudnia 2012

Louis





Uwielbiałam wigilię to był jedyny okres w którym wszyscy znajdowali czas na spotkanie z rodziną,przyjaciółmi.Wstałam rano i już po przebudzeniu czułam te piękne zapachy przyrządzane przez moją mame.Wstałam, schodząc na dół zahaczyłam o poranną toaletę. Gdy weszłam do kuchni przywitałam się ze wszystkimi domownikami.Mama poprosiłam mnie żebym poszła do spleku, bo zabrakło jej maki.Założyłam bluzkę w paski i szelki uwielbiam ten styl. Założyła czapkę rękawiczki płaszczyk i oczywiście słuchawki.Przemierzałam Londyn w takt lecącej muzyki.W słuchawce leciała moja ulubiona piosenka Live Wile We're Young , kochałam tą piosenkę jak i jej wykonawców.Wchodząc do sklepu zabrałam koszyk, wyciągnełam kartkę z produktami które mam kupic,którą przygotowałam mi mama.Ostatnim, produktem jaki wsadziłam do koczyka były marchewki uwielbiałam je.Wyciągnełam jedną z opakowania i zaczęłam jesc, ponieważ była bardzo długa kolejka a  ja miałam na nią wielką ochotę.Za pleców usłyszłam seksowny głos mężczyzny.

- Ej to moje marchewki-powiedział nie znajomy.Ja nie wiele myśląc odpowiedziałam.
- A co Ty jesteś Louis Tomlinson , że wszystkie marchewki są Twoje?- Odwróciłam się i stanęłam jak wryta,na prawdę przede mną stał sam Louis Tomilson,nie wiedziałam co mam teraz zrobic,czułam jak na moje policzki wkradają się rumieńce.A Louis tylko się zaśmiał.
L: Haha tak jest Lou Tomilson i wszystkie marchewki są moje, ale widzę, że Ty też je lubisz-Zobaczyłam rząd jego śnieżnobiałych żebów.
T: Jasne, że je lubię-Uśmiechnełam się do niego najładniej jak umiałam.
L: Może miałabyś ochotę pójść ze mną na kawę.
T: Jasne, czemu nie, tylko zaniosę te zakupy do domu.
L: Pomogę Ci-Lou pomógł mi zanieść siatki do domu.Ja szybko weszłam powiedziałam mamie, że wychodzę i razem z Lou udaliśmy się do mojej ulubionej kawiarni,nie daleko parku.
L: A więc jak Ci na imie,bo z tego wszystkiego zapomniałem zapytać.
T: [ T.I.].
L: To nie jest tutejsze imię.
T: Nie,mieszkałam w Polsce, dopiero dwa tygiodnie temu się tu przeprowadziłam.
L: To zapewne nie widziałaś najpiękniejszych miejsc Londynu-uśmiechął się do mnie łobuzersko.
T: Nie,jeszcze nie miałam okazji,ani odpowiedniego przewodnika.
L: To pozwól, że Cie oprowadzę po tym magicznym Londynie..
T: Dobrze ale może jutro dzisiaj już jest trochę pozno,a ja muszę już iść do domu,mama się niecierpliwi- Powiedziałam to patrząc na sms od mamy która i tak jest już zła na mnie.
L: Przyjadę po Ciebie jutro o 18.
T: Dobrze to do jutra-Po tych słowach weszłam do domu,a Lou wsiadł do samochodu i odjechał.

* Oczami Louisa

[ T.I. ] jest wspaniała, ładna,mądra gdy na mnie patrzyła po całym ciele przechodziły ciarki.Nigdy nie wierzyłem w miłości od pierwszego wejrzenia, ale wszystko się może zdarzyc.Nie mogłem doczekac się jutra chciałem już ją zobaczyc.Postanowiłem,że pojadę do niej.Wstałem z łóżka zabrałem kluczyki od samochodu i pojechałem do niej.Podjechałem pod sam dom wysiadłem z sachochodu i już miałem dzwonić do drzwi gdy w oknie zobaczyłem właśnie ją,ale nie samą,przytulałam się z jakimś mężczyzną.Ten widok był straszny zacząłem żałować tego, że przyjechałem jakbym nie mógł poczekać do jutra.Gdy wróciłem do domu cały czas myślałem o niej.Ale ona przecież ma chłopaka a ja sobie myślałem że co,ona też się zakocha od pierwszego wejrzenia i będziemy żyli długo i szcześliwie,życie to nie bajka to ciągła walka,rozczarowania,złamane serce,łzy.

* Twoimi oczami

Nie mogę przestać myślec o Lou ten jego zapach,uśmiech,oczy.Chyba się zakochałam, chociaż rozmawiałam z nim raz w życiu.Zawsze gdy ktoś mi mówił że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje to zaczynałam się śmiac a  tu proszę jednak to prawda.Patrzyłam na zegarek z nadzieją że czas będzie na tyle łaskawy aby płynąc szybciej, bo nie mogłam się doczekac spotkania.Przez cały ten czas chodziłam zamyślona ciągle się uśmiechałam.Rodzice się pytali przerażeni czy przypadkiem czegoś nie brałam, ale ja z uśmiechem odpowiadałam, że nie.

Nie mogę się doczekać za 2h go zobaczę.Poszłam do łazienki się ubrać postanowiłam, że założę to
Po ponad 1h byłam już gotowa,postanowiłam, że zrobię jeszcze sobie kawę.Kubek z gorącą cieczą wzięłam do pokoju usiadłam i włączyłam telewizor.Poszukałam teledysku chłopaków, gdy usłyszałam dzwonek wstałam z kanapy i poszłam otworzyć.

T: Hej Lou- przywitałam go uśmiechem
L: Czesc,przyszedłem Ci tylko powiedzieć że to wszystko nie ma sensu- Po tych słowach odwrócił się napięcie i wyszedł.Stałam i czułam jak łzy mi lecą po policzkach z całych sił zamknęłam drzwi pobiegłam do pokoju.Nie wiedziałam, co się dzieje, dlaczego on tak zrobił przecież go kocham.Postanowiłam że pojadę do niego i dowiem się o co chodzi.

T: Mamo wychodzę nie czekaj na mnie z kolacją.-Złamapałam kluczyki od samochodu i pojechałam do niego wiedziałam gdzie mieszka wyczytałam to w gazecie.Podjechałam pod dom wysiadłam i zadzwoniłam dzwonkiem.Stałam przed villa .Otworzył mi on,patrzył na mnie spuchniętymi oczami,widac że płakał.

T: Czy do cholery,możesz mi wyjaśnić o co Ci chodzi?-patrzyłam na niego ze złoscia,ale i smutkiem.
L: Oczywiście że moge,wczoraj przyjechałem do Ciebie wieczorem bo nie mogłem się doczekać spotkania.Ktoś kiedyś powiedział że istnieje miłość od pierwszego wejrzenia,wydawało mi się to głupotą,dopóki nie spotkałem Ciebie,zakochałem się w Tobie,a Ty masz chłopaka.
T: Co?-Patrzyłam na niego z niedowierzaniem- Lou, jakiego chłopaka?
L: Nie kłam,widziałem Cie wczoraj przez okno jak się przytulałam z jakimś chłopakiem-Po jego policzku spłynęła łza.Patrzyłam na niego i nie miałam zielonego pojęcia, o co mu chodzi.Aż mnie olśniło.

T: O boże Lou,ten chłopak o którym mówisz to mój brat,Bartek,on mieszka w Polsce i przyjechał do nas wczoraj.
L: Ta jasne,że co?- Patrzyłem na nią z otwartą buzia czy jestem aż tak głupi.
T: Tak Lou tu jest mój brat.A co do tej miłości to też Cie kocham-Podeszłam do niego i złożyłam na niego ustach pocałunek.Odwdzieczył go.

* Miesiac później

Dziś jest 24 grudnia 2012r i  urodziny Lou  plus wigilia.Z Lou jesteśmy parą,bardzo się kochamy,na szczescie wszyscy zaakceptowali ten fakt,a chłopaki przyjeli mnie bardzo serdecznie.Tworzymy jedną wielką kochającą się rodzine.

T: Lou możesz tu pozwolic, mam dla Ciebie niespodziankę- Nie mogłam się doczekać tego aż mu przekaże tą nowinę.
L: Tak kochanie.
T: Lou jestem w ciąży!- Louis podbiegł i mnie przytulił z całych sił cieszył się jak głupi,z resztą reszta chłopaków też się radowała że zostaną wujkami.

Dziś jesteśmy już szczesciwym małżeństwem,mamy synka Taylora w wyborze imienia pomagał nam Liam.




Mam nadzieję że spodowa Wam się :*
I oczywiscie Lou WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO <3

1 komentarz: